Zespół powstał w 1985 roku z inicjatywy Andrzeja "Pudla" Bieniasza i Franza Dreadhuntera. Geneza Püdelsów sięga zespołu Düpą, który przestał istnieć po samobójczej śmierci lidera Piotra Marka. Pierwszym wokalistą Pudelsów był studiujący w Polsce Amerykanin - Dick Fuckface. Potem znaleziono Maleńczuka, którego podobno z powodów alkoholowych zastępował Zymek, który z dziwnych względów jest pomijany we wszystkich notkach biograficznych o zespole ,nawet na ich oficjalnej stronie ( już jest wymieniany - przyp. arturro ). To właśnie z Zymkiem grupa została jednym z laureatów Jarocina 86. Zymek wcześniej śpiewał w innej krakowskiej grupie Die Gewaltlosen. Poniżej właśnie koncert z Jarocina 86, dzięki PP za zgranie.
piątek, 28 maja 2010
środa, 26 maja 2010
Wrocławski punk ze starej fotografii
Dzisiaj dla odmiany wątek fotograficzny. Dzięki uprzejmości Sławka Celeja (Sedes, Program 3, Program, obecnie Red Road) mamy okazję zobaczyć zdjęcia wrocławskich zespołów w których grał w tamtych zamierzchłych czasach czyli właśnie Sedes i Program 3 oraz gościnnie w Generatorze. Oprócz tego jeszcze dwa zdjęcia Mechanicznej Pomarańczy z koncertu w Indexie, które podesłał basista grupy Świerq. Dzięki, dzięki, dzięki...


***








***






***







***








***

***

***


zdjęcia z koncertu we wrocławskim klubie INDEX- ok. roku 1988, na perkusji gra Krzysiek „Młody skin” Dancewicz, na saxie Tomek Nowak (ex. Mikrofony Kaniony), Beata Serksi na wokalu, Skuter - gitara, Świerq - bass
***
*
sobota, 22 maja 2010
THE KLASZCZ Eksperymentalny schock-pop
Rozpad Xenny oraz roszady personalne w Stan Zvezdzie po jarocińskim sukcesie w 1987 r przyczyniły się do powstania nowej warszawskiej formacji The Klaszcz.
Pojawiła się ona w 1987 r z inicjatywy byłego lidera Xenny, jednego z nestorów polskiego punk rocka - Zygzaka, który do współpracy zaprosił swoich przyjaciół: Dynię (ex-Xenna), Zyzka i Alexa (ex-Stan Zvezda). Ich muzyka to silne gitarowe brzmienie, akcenty i koloryty wsparte detonującymi bębnami Dyni. Formę stylistyczną ich twórczości najlepiej oddaje credo zespołu, czyli muzyka "od Crassa do Judasa". Duchowe przywództwo Zygzaka oraz jego nieposkromiona inwencja przekształcają koncerty grupy w akty sztuki totalnej, wzbogacone oprawą pozamuzyczną.
Pojawiła się ona w 1987 r z inicjatywy byłego lidera Xenny, jednego z nestorów polskiego punk rocka - Zygzaka, który do współpracy zaprosił swoich przyjaciół: Dynię (ex-Xenna), Zyzka i Alexa (ex-Stan Zvezda). Ich muzyka to silne gitarowe brzmienie, akcenty i koloryty wsparte detonującymi bębnami Dyni. Formę stylistyczną ich twórczości najlepiej oddaje credo zespołu, czyli muzyka "od Crassa do Judasa". Duchowe przywództwo Zygzaka oraz jego nieposkromiona inwencja przekształcają koncerty grupy w akty sztuki totalnej, wzbogacone oprawą pozamuzyczną.

Jak twierdzą muzycy, The Klaszcz jest w stanie zdetronizować starych, zamarynowanych w stereotypach idoli oraz ich wygładzone do granic możliwości schematy. Zespół odbywa próby w "Remoncie".
Autor: Jakub Wojewódzki, Magazyn Muzyczny, 1988/04
Utwory z próby oczywiście z archiwum Andrzeja Getki.
Utwory z Poza Kontrolą oczywiście z archiwum Petera S.
Dzięki.
piątek, 21 maja 2010
LALKI KALIGULI Ja Kaligula!
LALKI KOMUNY DADA, BAL MANEKINÓW i LALKI KALIGULI to zespoły samego początku lat osiemdziesiątych, w których działalność muzyczną rozpoczynał Piotr Klatt. Były to jego czasy fascynacji muzyką z jednej strony nowofalową, a na drugim biegunie eksperymentalno-rozrywkową. Szczególnie udana była twórczość Lalek Kaliguli. Już sama nazwa wymyślona przez Piotra Klatta pobudzała do ciekawości. Na wiosnę '83 grupa zdobyła nagrodę na Przeglądzie Muzyki Jeszcze Młodszej Generacji w klubie studenckim "Na Kickiego" w Warszawie. Był to moment w którym Lalki były mocno zapatrzone w twórczość Pere Ubu. W tamtych odległych czasach należały obok Płonącej Żyrafy i Wieszaków Teatralnych do grupy dosyć egzotycznych warszawskich formacji.
Podczas wakacji'83 Piotr Klatt zastępuje w grupie Kult pauzującego chwilowo, gitarzystę Piotrka Morawca. "Śpiewałem wtedy w zespole "Lalki Kaliguli" i dzięki Jarkowi Gule spotkałem się z Piotrem Wieteską i Kazikiem. Zaproponowali mi zastępstwo za gitarzystę Piotra Morawca, który miał krótkotrwałe problemy emocjonalne z kobietą. Przed "Lalkami" grałem na gitarze w "Balu Manekinów", ale na pewno wielkim gitarzystą nie byłem. Podobno miałem niezły " tajming". Byłem zaskoczony tą propozycją, bo miałem archaiczną gitarę marki "Malwa". Powiedzieli mi, że "na próby wystarczy, a na koncerty będą mi pożyczać". Wtedy wystarczyło znać kilka akordów i było się artystą. Kilku patentów nauczył mnie Janek Grudziński. Próby były fantastyczne, byliśmy wyluzowani dzięki wszechobecnej trawie. Zagraliśmy jeden koncert, po którym chciałem oddać honorarium. To był koncert tysiąca pomyłek i może dlatego tak fantastyczny. Teraz wspominam swój udział w "Kulcie" jako sympatyczny epizod."
W grudniu 1983 roku Piotrek Klatt podróżując trolejbusem wraz z gitarzystą Wieszaków Teatralnych, Piotrkiem Frąckiewiczem, postanawia założyć kolejny zespół. Proponuje "Frąckowi" udział w nowym projekcie, a ten ściąga do kapeli Maćka Ochmana, syna pana Wiesława. Tak rodzi się formacja Róże Europy. Pierwszy oficjalny występ grupa ma podczas Festiwalu w Jarocinie 5 sierpnia 1985 roku. Świadkami tej chwili było 12 000 ludzi.
Lalki Kaliguli zakwalifikowały się do występu w trakcie Jarocina 86, lecz ostatecznie nie zagrały z powodu choroby perkusisty.
W archiwum do posłuchania demo 82, koncert z 83 roku i nagrania z kasety zgłoszeniowej na Jarocin 86. Wszystkie numery z kolekcji Andrzeja Getki (tu jeden numer więcej niż na stronce).
Lalki Kaliguli zakwalifikowały się do występu w trakcie Jarocina 86, lecz ostatecznie nie zagrały z powodu choroby perkusisty.
W archiwum do posłuchania demo 82, koncert z 83 roku i nagrania z kasety zgłoszeniowej na Jarocin 86. Wszystkie numery z kolekcji Andrzeja Getki (tu jeden numer więcej niż na stronce).
czwartek, 20 maja 2010
CO ZA ZESPÓŁ Mięso leży na ulicach
Co Za Zespół pochodził z Kwidzyna. Panowie tworzący trzon tego zespołu, czyli Karol oraz Bodzio założyli około roku 1983 zespół o nazwie BRZYTWA. Debiutowali w ówczesnym "Cedrusie". Niestety wówczas chyba nie do końca byli świadomi do czego służą instrumenty (miało to oczywiście swój urok). Grali muzykę punkową, a inspiracją dla nich była kształtująca się scena punkowa w Polsce (WC, Dezerter, Siekiera itp.) jak i muzyka gigantów punk rocka (Sex Pistols, GBH, Exploited, UK Subs i inne), ale również takie tuzy jak Black Sabbath czy Deep Purple.
"Co Za Zespół " w roku 1988 zajął 23 m-ce w plebiscycie publiczności występując na Festiwalu Muzyków Rockowych w Jarocinie.
sobota, 15 maja 2010
PIERSI Milicjant to naprawdę przyjaciel nasz bliski
Zespół Piersi powstał w 1984 roku w Jarocinie na gruzach pochodzącej Niemodlina formacji Hak, założony przez wokalistę Aya RL Pawła Kukiza, Rafała "Jezioro" Jezierskiego, Zbyszka "Dziadka" Moździerskiego i Orina. Tak powstaniu grupy wspomina Paweł Kukiz : " Chłopcy w pohakowskim rozpadzie postanowili grać dalej. Byli nawiedzeni i grali dziwnie. Chcieli wystąpić w Jarocinie i uważali, że przekonam Waltera. On posłuchał ich kasety i powiedział, że to totalna czapa. Ale oni się uparli i przyjechali do Jarocina. Poszliśmy do kanciapy, w której próbowaliśmy z Ayą... Ktoś znalazł książeczkę, coś "Idą dzieci i śpiewają" czy "Młodzież śpiewa". To było wydane przez MON - śpiewnik dla zespołów dziecięcych. Zaczęliśmy się wygłupiać i okazało się, że to było genialne. Walter od razu to łyknął..." Taki repertuar dał zespołowi miejsce w "złotej ósemce" festiwalu w Jarocinie '84.

Nazwa grupy wzięła się z tego, że dziewczyna która z nimi na początku śpiewała nie miała piersi. Tak przynajmniej gdzieś przeczytałem.
Wszystkie nagrania od Petera S. Dzięki. I jeszcze parę słów od Petera na temat historii kapeli, które brzmią ciekawiej niż wypowiedź Kukiza (bo może nie wszyscy czytają komentarze).
Dziadek i Jezioro grali razem z P.Kukizem w zespole Hak, który został laureatem Jarocina 1983 i rozpadł się zaraz po festiwalu. Kukiz razem z poznanym podczas tegoż festiwalu Czerniawskim założył Aya RL, natomiast Dziadek i Jezioro muzykowali sobie dalej we dwójkę, bez wokalisty i perkusisty, tworząc nowe, na razie instrumentalne kawałki (to właśnie te produkcje Walter Chełstowski nazwał "czapą"). Mimo to obaj panowie przyjechali do Jarocina w 84 z zamiarem sklecenia na miejscu jakiegoś doraźnego składu i zagrania czegokolwiek - tak zresztą postępowało wiele początkujących zespołów, które dopiero po przyjeździe na przesłuchania szukało brakujacego muzyka czy muzyków, kombinowane składy to w Jarocinie była rzecz zupełnie normalna.
Na miejscu był Kukiz z Ayą RL, więc doraźny wokal już mieli, natomiast na perkusję zaangażowany został niejaki Oli (a nie Orin). Większy problem stanowiło to, co Kukiz ewentualnie miałby zaśpiewać, bo materiał był instrumentalny, ale okazało się że te kretyńskie socrealistyczne przyśpiewki bez problemu dało się zaadaptować do gotowej muzyki.
Doraźnie sklecony z zespół z kompletnie przypadkowym repertuarem w warstwie wokalnej załapał się po przesłuchaniach w JOK-u do występu konkursowego, na którym wykonał tylko 3 utwory (Kongres Pokoju, Milicjant i W Poroninie) i ku chyba największemu zdziwieniu ich samych znalazł się w gronie laureatów. Jarocina 84. Ten "sukces" zaważył na dalszej historii - panowie Kukiz, Jezioro i Dziadek postanowili kontynuować muzyczną współpracę i przypadkowo obrany prześmiewczy wobec ówczesnego systemu kierunek. Po Jarocinie pełnoetatowym perkusistą zespołu został Krzysztof Wiercigroch, zaś w 1985r. dołączył drugi gitarzysta Wojtek "Amorek" Cieślak, i w tym niezmienionym składzie zespół dotrwał do lat 90-tych (roszady personalne to już w nowych "lepszych" czasach).
Piersi wbrew pozorom grały całkiem sporo, nie tylko dużych imprez typu Jarocin, ale też i małych klubowych koncertów, choć głównie u siebie (Opole), na Śląsku (bo blisko) i w Warszawie, gdzie z racji współpracy z Ayą pomieszkiwał P.Kukiz. Ponieważ jednak Paweł miał kilka innych zajęć (Aya RL, epizod filmowy i wyjazdy na saksy) Piersi często grały bez niego - wtedy wokal przejmował Jezioro, któremu wychodziło to raz lepiej, raz gorzej.
Historia Piersi to najlepszy przykład tego, jak przypadek i prowizorka okazują się trwałe. Gdyby zespół nie znalazł się w gronie laureatów, to prawdopodobnie występ na małej scenie byłby pierwszym i ostatnim w historii tego zespołu, i nikt pewnie dziś by o nim nie pamiętał, a w każdym razie raczej nie istniałby dłużej w takim składzie i pod taką nazwą grając to co grał.
A propos nazwy: nazwa powstała na poczekaniu w Jarocinie, przed przesłuchaniem w JOK-u, ale raczej nie miała nic wspólnego z piersiami Kasi F, która została zaangażowana do wspólnego występu kilka dni później, w dniu scenicznego debiutu zespołu Piersi. Ale legenda to legenda.
Na miejscu był Kukiz z Ayą RL, więc doraźny wokal już mieli, natomiast na perkusję zaangażowany został niejaki Oli (a nie Orin). Większy problem stanowiło to, co Kukiz ewentualnie miałby zaśpiewać, bo materiał był instrumentalny, ale okazało się że te kretyńskie socrealistyczne przyśpiewki bez problemu dało się zaadaptować do gotowej muzyki.
Doraźnie sklecony z zespół z kompletnie przypadkowym repertuarem w warstwie wokalnej załapał się po przesłuchaniach w JOK-u do występu konkursowego, na którym wykonał tylko 3 utwory (Kongres Pokoju, Milicjant i W Poroninie) i ku chyba największemu zdziwieniu ich samych znalazł się w gronie laureatów. Jarocina 84. Ten "sukces" zaważył na dalszej historii - panowie Kukiz, Jezioro i Dziadek postanowili kontynuować muzyczną współpracę i przypadkowo obrany prześmiewczy wobec ówczesnego systemu kierunek. Po Jarocinie pełnoetatowym perkusistą zespołu został Krzysztof Wiercigroch, zaś w 1985r. dołączył drugi gitarzysta Wojtek "Amorek" Cieślak, i w tym niezmienionym składzie zespół dotrwał do lat 90-tych (roszady personalne to już w nowych "lepszych" czasach).
Piersi wbrew pozorom grały całkiem sporo, nie tylko dużych imprez typu Jarocin, ale też i małych klubowych koncertów, choć głównie u siebie (Opole), na Śląsku (bo blisko) i w Warszawie, gdzie z racji współpracy z Ayą pomieszkiwał P.Kukiz. Ponieważ jednak Paweł miał kilka innych zajęć (Aya RL, epizod filmowy i wyjazdy na saksy) Piersi często grały bez niego - wtedy wokal przejmował Jezioro, któremu wychodziło to raz lepiej, raz gorzej.
Historia Piersi to najlepszy przykład tego, jak przypadek i prowizorka okazują się trwałe. Gdyby zespół nie znalazł się w gronie laureatów, to prawdopodobnie występ na małej scenie byłby pierwszym i ostatnim w historii tego zespołu, i nikt pewnie dziś by o nim nie pamiętał, a w każdym razie raczej nie istniałby dłużej w takim składzie i pod taką nazwą grając to co grał.
A propos nazwy: nazwa powstała na poczekaniu w Jarocinie, przed przesłuchaniem w JOK-u, ale raczej nie miała nic wspólnego z piersiami Kasi F, która została zaangażowana do wspólnego występu kilka dni później, w dniu scenicznego debiutu zespołu Piersi. Ale legenda to legenda.
środa, 12 maja 2010
KRYZYS Wojny gwiezdne wszystko możesz mieć
Jeden z pierwszych polskich zespołów punk rockowych, który wywarł olbrzymi wpływ na rozwój tego gatunku i przeszedł do legendy. Jego działalności przyświecała chęć "reanimacji zniszczonej przez dyskoteki młodzieżowej kultury muzycznej". Powstał w 1978 roku w Warszawie, początkowo używając nazw The Boors i Kryzys Romansu. Założyli go uczniowie jednego z warszawskich liceów - Robert Brylewski (git, voc), Marek Iwańczuk (bas), Piotr "Mrówa" Mrowiński (git, voc) i Kamil Stoor (dr). W roku następnym tego ostatniego, który utworzył Deuter, zastąpił Maciej Góralski.





Wspomnienia Macieja Góralskiego - Non Stop 8(191)/1988
Na giełdzie płyt w Hybrydach poznałem niepełnoletniego wtedy Roberta Brylewskiego, który miał w Aninie pierwszy zespół The Boors (Gbury). Wpadliśmy tam na probe wraz z Tomkiem Lipińskim, lecz on miał wtedy inne plany. Ja zostałem i już w 1978 pod nazwa Kryzys graliśmy czad, ale tylko przez pewien czas, ponieważ byliśmy bardzo dynamiczni i otwarci - tzn chłonni na ducha czasów, lub styl i kierunek, zarówno tu jak i tam.

Dzięki temu, że kierowniczką klubu była mama Mrówy, naszego gitarzysty, mogliśmy tam próbować. Robiliśmy sami koncerty, tworząc plakaty ręcznie. To były fantastyczne imprezy - eksplozje spontanicznej energii - bardzo młodzieńcze. Stare zgredy (ówczesny Tilt za taki uważaliśmy) nie miały przystępu... Ponieważ mieliśmy duże poczucie humoru, na Prima Aprilis rozwiesiliśmy plakaty z informacja o występie oryginalnych gości z Manchesteru - grupy Liars (Kłamcy. Przygotowaliśmy kilka utworów Buzzcocks, Clash i Magazine oraz odpowiedni makijaż i wystrój, aby być nierozpoznanymi. Głośno rozmawialiśmy "po angielsku", co czyniło nas bardziej wiarygodnymi. Myślę, ze większość publiki dzięki nam "ujrzała" prawdziwy zespół z Manchesteru w 79 roku!!! To była jedna z najciekawszych naszych akcji artystycznych.






Jak informuje w numerze z 9 maja 1981 roku amerykański tygodnik przemysłu muzycznego "Billboard" płyty nagrane przez polskie grupy Kryzys i Deadlock trafią dzięki dystrybucyjnym staraniom firm Phonograf i Polydor na rynek brytyjski i amerykański. Wydane przez francuski Barclay z nalepką Blitzkrieg albumy nagrano pod koniec ubiegłego roku w Warszawie z inicjatywy Marca Bouleta.
Pierwsza płyta zatytułowana "Kryzys" (Blitzkrieg BA 242 200 173) i zaopatrzona w efektowną, utrzymaną w konwencji socrealistycznej okładkę, zrealizowana została podczas koncertu. Zawiera ona utwory znane wielbicielom warszawskiej grupy, m in "Telewizja" i "Dolina Lalek". Zespół wykonuje swój repertuar po polsku. (...) Marc Boulet, który prowadzi w Paryżu własną, niezależną firmę produkcyjna Alphee Productions i podróżuje w poszukiwaniu młodych talentów po całym świecie, uważa, że muzyka zespołów Kryzys i Deadlock stanowi "fuzje dokonań Velvet Underground i punk-rocka". W akcji reklamowej prowadzonej pod hasłem: "solidaryzuj się z polskim rockiem" pomaga mu powszechne w tej chwili zainteresowanie sprawami polskimi (ww).

Aktivist: Cofnijmy się dwadzieścia lat wstecz - do czasów, kiedy występowałeś w zespole Kryzys. Z tego co pamiętam, najpierw graliście pop punk w stylu Buzzcocks, potem ska i rock steady, później "zimną falę" i wreszcie punk funk z elementami free jazzu. Skąd brały się te różnice w stylu wykonywanej przez was muzyki?
Brylewski: Wtedy w modzie była różnorodność. Ceniliśmy oryginalność do tego stopnia, że dbaliśmy nawet o to, by żaden z muzyków nie ubierał się tak samo. Najstarszy z nas - Maciek Góralski - jeździł wówczas do Londynu i przywoził nowe płyty. To był typ człowieka, który uwielbiał lansował nowe mody - właśnie dlatego nadawał coraz to nowe oblicze muzyce Kryzysu. Oczywiście w pewnym momencie trafił na opór z mojej strony - pomysł żeby grać jak Spandau Ballet był już nieporozumieniem.
Brylewski: Wtedy w modzie była różnorodność. Ceniliśmy oryginalność do tego stopnia, że dbaliśmy nawet o to, by żaden z muzyków nie ubierał się tak samo. Najstarszy z nas - Maciek Góralski - jeździł wówczas do Londynu i przywoził nowe płyty. To był typ człowieka, który uwielbiał lansował nowe mody - właśnie dlatego nadawał coraz to nowe oblicze muzyce Kryzysu. Oczywiście w pewnym momencie trafił na opór z mojej strony - pomysł żeby grać jak Spandau Ballet był już nieporozumieniem.

Brylewski: Autorem prawie wszystkich slow do piosenek Kryzysu był Maciej Góralski, wówczas student polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Zdarzyło się jednak, ze i ja napisałem kilka tekstów. Staraliśmy się uciekać od punkowego schematu i myślę, ze to nam się udało.

Brylewski: Więcej było w tym żartu i blagi niż rzeczywistych animozji. Kryzys był uznawany za bardziej ugrzeczniony, a Tilt za bardziej zbuntowany, ponieważ my chodziliśmy do szkół i na studia, a oni nie. Mówiliśmy o sobie różne rzeczy, ale nie było w tym zbyt wiele prawdy. Maciej Góralski, który na codzień chodził w marynarce, co jakiś czas zakładał skórzaną kurtkę, przepasywał się łańcuchem, szedł na koncert Tiltu do klubu "Remont" i kiedy zgasło światło krzyczał: "Tilt do domu! Dawać tu Kryzys!" To była przede wszystkim świetna zabawa. Zabijaliśmy w ten sposób wszechogarniająca nudę.
Aktivist: Dlaczego Kryzys się rozpadł?
Brylewski: Podziękowałem Maćkowi Góralskiemu za współpracę, ponieważ usiłował doprowadzić do tego, by z Kryzysu odszedł Mirosław Szatkowski, nasz główny wokalista. Coraz częściej dochodziło do zmian personalnych, które uniemożliwiały dalszą pracę zespołu. W efekcie zawiesiliśmy działalność.

Brylewski: Nie mogę ich słuchać! Jeśli musiałbym dokonywać wyboru, to znacznie lepiej próbę czasu zniosła płyta Deadlocka, która powstała w czasie sesji w klubie "Amplitron" w Warszawie. Gram na niej ja, Maciek Góralski oraz Szymon i Fidel z oryginalnego składu Deadlocka. Była to próba zachowania oryginalnego, garażowego brzmienia tego fenomenalnego zespołu. Do pewnego stopnia nam się powiodło. Nagrania na płycie Kryzysu pochodzą z koszmarnego koncertu z Ursusa, gdzie akustyk Perfectu puścił nas "na żywca". Gdyby to ode mnie zależało, ten krążek w ogóle nie ujrzałby światła dziennego.
Uff, do posłuchania parę rzeczy znanych lub mniej znanych, między innymi sesja z Radia Toruń w wersji jeszcze przed dubowym masteringiem czyli Małe psy w całości i Ambicja brzmiąca po ludzku, szkoda że brakuje Get up stand up. Tekst i zdjęcia różnie.
*****
Kryzys - Studenckie Radio Toruń 81 (radio version)
***
Kryzys - Live Kołobrzeg 80
***
Kryzys - Live 80?
***
Kryzys - Jesień 79
***
Kryzys - 78-81
***
Kryzys - Live Opole 81
***
Kryzys - Kryzys LP 1981