Hiena powstała pod koniec 1984 roku w Łańcucie, założona przez Bohuna (ex-KSU, Chieny Cmentarne) i Maxa (ex-GWMŁ, The Eht, A). Zadebiutowała publicznie wiosną 1985 na II Festiwalu Nowej Muzyki w klubie "Nurt" w Poznaniu i właśnie z tego koncertu pochodzi materiał z 1 strony kasety, na drugiej zaś pomieszczono fragmenty wcześniejszych "prób". Występ został przyjęty dość pozytywnie, co zaowocowało dalszą "karierą" zespołu, m.in. udziałem w festiwalach Poza Kontrolą, Święcie Twojej Muzyki w Chodzieży, FAMA '86 (gdzie grupa zagrała legendarny podwodny koncert dla rybek), Salon Odrzuconych w Wodzisławiu Śl. oraz kilkoma samodzielnymi koncertami w Krakowie, Warszawie, Dębicy itp. Zespół otrzymał również zaproszenie na najsłynniejszy w Europie festiwal awangardy Dokumenta 8 w Kassel ale nie pojechał z powodu odmowy wydania paszportów. W roku 1989 po występie w Wodzisławiu zakończył działalność. Pozostawił po sobie trochę wspomnień i kilka dziś już trudno osiągalnych kaset wydanych przez manufakturę AML.
Podziękowania dla Mariusza Błachowicza za rys historyczny i dla Don*Pedra za pożyczenie kasety. Jeszcze dodatkowo jeden numer podesłany przez kolegę Amigofrugo.
Jeszcze wywiad z Mariuszem dotyczący m.in. Hieny
OdpowiedzUsuńhttp://organ.crk.wroclaw.pl/artykul/wywiad-mariuszem-b%C5%82achowiczem-z-grupy-hiena
Czy jest szansa na bezstratny format???
OdpowiedzUsuńspróbuje w nocy
OdpowiedzUsuńDzieki ogromne:)
OdpowiedzUsuńo matko, ale duszenie kota :)
OdpowiedzUsuńBroni się jedynie utwór nr 9 - polecam
I solówka w nr 7 też zajebista
Dzieki za audio wersje.Bardzo lubie i szukam od dawna takich wlasnie wynalazkow z TAMTYCH lat.Moze tasma ta nie jest szczytem mozliwosci ale z pewnoscia slychac tutaj zaangazoanie w realizacje projektu.Raz jeszcze wielkie DZIEKI i mam nadzieje na wiecej...
OdpowiedzUsuńżałuję że nie byłem na żadnym koncercie tej kapeli (i ten słodki dym...)
OdpowiedzUsuńwow lubie lubie i podziwiam. bardzo ciekawy blog;) zawsze jest czas na nauke historii o polskim punku! przydatne szczegolnie jak urodzilismy sie poczasie. fajnie ze ktos robi cos takiego:)
OdpowiedzUsuńRudolf
Pierwsza kaseta - link usunięty. Co sie stalo?
OdpowiedzUsuńmała awaria bądź omyłkowe usunięcie wynikiem zbytniego zmęczenia, cierpliwości....
OdpowiedzUsuńA skąd kol. amigofrugo męczykot ma ten utwór ?... ;) Pochodzi on z występu na festiwalu Poza Kontrolą '85 i oficjalnie został zamieszczony na kasecie "Requiescat In Pice" (niedawno na Allegro ktoś opychał podróbę Red Culture zatytułowaną... "Request In Piece"... ;))) ), był też puszczony w "trójce" w relacji z imprezy (o ile pamiętam to razem z wywiadem z Bohunem)
OdpowiedzUsuńTo awangarda męczy koty a nie kol. amigofrugo :) Nie mam tej kasety Red Culture - co zresztą słychać: zgrywka jest złożona z dwóch kawałków, bo nagrałem to kiedyś na 2 kasetach. Możliwe że z audycji o której piszesz. Rozumiem że masz to lepiej nagrane - to wrzuć. To fajny kawałek, może znajdą się słuchacze.
OdpowiedzUsuńA tak poza wątkiem to nie mam nic przeciwko Red Culture. W sytuacji braku wydawania nagrań przez zespoły każdy kto wydaje niedostępny dotąd materiał działa na korzyść nas - słuchaczy.
Problem tkwi w tym, że Red Culture nigdy nie raczyła nawet poinformować "prawowitego " wydawcę o zamiarze skopiowania i wypuszczenia jego wydawnictwa pod swoim szyldem, a to nie jest w porządku. Poza tym tłumaczenie o korzyściach dla słuchaczy też jest wątpliwe biorąc pod uwagę, że zarówno ta kaseta Hieny jak i GWMŁ zostały ok. 10 lat temu wznowione na CD-Rach ale zainteresowanie nimi było ZEROWE, wygląda więc na to, że tak naprawdę słuchaczom niespecjalnie na tym zależy...
OdpowiedzUsuńNie rozumiem co chcesz powiedzieć. Że Red Culture wydawało muzę, której nikt nie chciał kupić i na której ponosiło straty ? :) Przecież uważasz, że to pasożyty na rynku wydawniczym, prawda? A z tego co piszesz wynika, że dokładali do interesu :). To dziwne pasożyty... Nie obchodzi mnie, kto kogo powinien o co zapytać. Zespoły miały 25 lat na to, żeby wydać swoją muzę. Nie skorzystały - więc straciły prawo do p...., że ktoś ich wydaje i trzepie na tym szmal. Było dosyć czasu, żeby zrobić to samemu. Ja chętnie zapłacę muzykom za nagrania, na których mi zależy. Problem tylko w tym, że oni nie wydają tego co chcę kupić. Więc jeśli wydawał to Red Culture - to chwała mu za to. A nieudaczników, którzy nie mogą się zebrać przez 25 lat, żeby wydać płytkę w takim nakładzie, żeby wysycić rynek - chrzanić. Chrzanić ich żale i roszczenia.
OdpowiedzUsuńZ faktu, że RC zniknęła z rynku (i nawet w sieci nie zostawiła po sobie żadnego śladu) wynika, że rzeczywiście wyszła na tym "interesie" jak Zabłocki na mydle i tego szmalu za wiele nie natrzepała... I dobrze im tak. Zadziwia mnie natomiast twoje podejście do kwestii praw autorskich - ciekaw jestem, czy gdybyś ty był twórcą, to też nie miałbyś nic przeciw temu, by ktoś inny bez twojej wiedzy (o zgodzie nie wspominając) zarabiał na twoich dokonaniach ?... I nie tłumacz mi, że punk rządzi się innymi zasadami niż szołbiznes bo nawet skrajnie lewacki Crass nie rozdawał swoich płyt za darmo...Więc ja chrzanię twoje chrzanienie... ;)
OdpowiedzUsuńWydawało mi się, że z mojego tekstu jasno wynika co myślę o prawach autorskich, ale skoro nie, to powtórzę.
OdpowiedzUsuńO niczym innym nie marzę, tylko o tym, żeby kupować muzę u jej twórców. Grosza nie poskąpię. Ale problem w tym, że wcześniej zdechnę, niż się doczekam "legalnego" wydania materiałów, których chcę posłuchać. 30 lat czekania na wydanie nagrań z początków polskiego punka to za mało ? No sorki, są jakieś rozsądne granice praw autorskich. Podobnie jak patenty nie są do końca świata, tylko na ileś lat - i wtedy hulaj dusza z małpowaniem rozwiązania wcześniej opatentowanego. Kto nie skorzystał ze swojego "prawa autorskiego" przez 30 lat i nie chciał na nim zarobić - niech nie brącha, że zarabia ktoś inny. Zresztą nie łudźmy się - dziś nikt na starym punk-rocku nie zarobi. Z 500 płyt z jakimś kultowym koncertem większość zgnije w magazynie....Dlatego w imię zachowania dziedzictwa :) z szacunkiem do każdego kto cokolwiek wydaje. Również dla Red Culture. Szkoda, że nie mają stronki bo bym coś kupił z zapasów, które na pewno im zostały.
PS A po Ultimatum albo Tank Records :) został jakiś ślad w sieci? Chętnie zobaczę.
Nie narzekaj, że czekasz 30 lat na to, żeby zespoły wydały swoją muzę skoro przespałeś wznowienie Hieny i GWMŁ 10 lat temu. Jeśli wtedy cię to nie interesowało, to nie miej pretensji do mnie, że teraz nie chce mi się bawić w kolejne wznowienia. Robienie tego dla 1 osoby mija się z celem, jak będzie więcej (zdecydowanie) zainteresowanych, to się zastanowię. Ale skoro sam piszesz, że na starym punk rocku nikt dzisiaj nie zarobi, to tym bardziej na tzw. awangardzie (czyt.: męczeniu kota ;) ), więc sprawa jest chyba jednoznacznie przesądzona...
OdpowiedzUsuńTank Records ? Masz:
http://www.facebook.com/pages/Tank-Records/121348321245308
http://tankrecords.org/
http://www.allrecordlabels.com/db/7/6447.html
http://www.reverbnation.com/tankrecords
Mało ?... ;)
1. kolego wydawco, o czym Ty piszesz? Wydajesz polską alternatywę i nie wiesz co to było Tank Records? Tank Records to była chałupnicza wytwórnia Dezertera w latach 80-tych, a Ty tu wrzucasz jakiś producentów z Memphis i Massachusetts :) Ci z Memphis wydawali polski punk ? :) To tak jakby ktoś Cię poprosił o wrzutę Moskwy, a Ty byś wrzucił "podmoskowkije wiecziera" i "razcwietali jabłoni i gruszi"... Wtopiłeś kompletnie :) O Studio Ultimatum pewnie też nie słyszałeś, więc od razu Ci powiem, że to polski wydawca, nie z Memphis... I nie masz co szukać ich stronki w sieci bo nie ma. Niestety nie ma też stronki Red Culture - bo pewnie zaszczuła ją uczciwa konkurencja.
OdpowiedzUsuń2.Oczywiście SZACUN dla Ciebie, że wydawałeś cokolwiek z "nowej fali". I piszę to bez żadnej kpiny - wszyscy, którzy cokolwiek wydawali robili dobrą robotę. Ja nie przespałem i nie potrzebujesz wydawać dla mnie 1 egzemplarza Hieny - bo nie zbieram takiego duszenia kota.... Ale znajdź i wydaj Deadlock'79, Tilt'79, Fornit, Gary Hell, Speedboys, itd - kupię od ręki za grubszy szmal... Czyli rynek, po prostu, się kłania... A jeśli masz jakieś ciekawe nagrania, których nie warto było wydać, i chciałbyś się np. wymienić - to odezwij się na priv. :) Ja pierwszy nie mogę napisać, bo ciągle występujesz jako Anonimowy... A mój adres e-mail jest łatwo dostępny w archiwum c-boxu blogu
amigo, wydaje mi się że Pan MMB doskonale wie czym było Tank Records. ;p
OdpowiedzUsuńAnonimowy, dobrze ci się wydaje... ;) Ale "Pana" mogłeś sobie darować... :)
OdpowiedzUsuńAmigofrugo, z jakiej niby racji miałbym wydawać wymienione przez ciebie zespoły ? Przeciez nigdy nie miałem i nie mam z nimi nic wspólnego, nie grałem w nich, nie znam ich muzyków i nie mam żadnych praw do ich dokonań. To, że posiadam nagrania części z nich (i wielu innych - spora część wisi nawet na tym blogu) w żaden sposób nie uprawnnia mnie do ich publikowania i rozpowszechniania. Jeżeli interesują cię ich rzeczy, to zwróć się bezpośrednio do nich lub do ich wydawców, a nie do mnie... ;) Ja wydawałem tylko muzę, którą sam współtworzyłem albo na prośbę innych i za ich wyraźną zgodą (KSU, R-27, Reportaż itp.). I wiesz dlaczego jeszcze jestem cięty na Red Culture ? Bo na okładkach swoich kopii moich wydawnictw (a spiratowali chyba prawie wszystkie) pisali, że powstały one we współpracy ze mną lub na mojej licencji, co było oczywistym kłamstwem. A w sieci istnieli tylko "zniknęli", choć nie dość dokładnie po sobie posprzątali i jeszcze można natknąć się na jakieś linki prowadzące donikąd... :)
1. Anonimowy nr 1 - możesz uważać że "Pan MMB wie czym było Tank Records", ale na razie wrzucił tu linki do Tank Records z Memphis, która nigdy nic wspólnego nie miała z polskim punkiem :) Ale to akurat w tej dyskusji sprawa 3-rzędna
OdpowiedzUsuń2. Anonimowy nr 2: jestem ostatni, żeby twierdzić, że Red Culture to wzór cnót wydawcy :) Też mnie wkurwia, jak ktoś wykorzystuje cudzą pracę i jeszcze się pod nią podpisuje. Uważam tylko, że lepsze AML niż Red Culture oraz że lepsze Red Culture niż nic. Parę nagrań na blogu jest z adnotacją, że wydane przez RC. Oczywiście ironiczną adnotacją, żeby pokazać jak się tym RC brzydzimy.... Bez RC drodzy uczciwi blogowicze nie słuchalibyście Tubylców Betonu ani Variete :) i na pewno wielu innych kapelek - uwzględniając zasoby chomika czy rapidshare'a. Co z tego że poprzednio "uczciwy wydawca" wydał 50 sztuk, skoro nikt tego dziś nie ma. Dobrze, że "nieuczciwy wydawca" dorobił kolejne 300 i stworzył większą szansę, że ktoś z blogu to kiedyś kupił a teraz wrzucił. Tak to dzięki RC wszyscy możemy tej muzy posłuchać. Chociaż wolelibyśmy dzięki AML... :)
MMB mam do ciebie jedno pytanie skoro.Pamiętasz może w którym roku wydałes kasety KSU? 1981 i to znowu my?
OdpowiedzUsuńBo same koncerty kolejno z 1981 i 1986 ale jak to bylo z kasetami...
"To zmowu my" wyszło niedługo po koncercie w "Dedalu", czyli w 1986 roku. Najpierw jako C-40 ale były problemy ze zdobyciem takich kaset, więc zdecydowaliśmy się na "wersję rozszerzoną" na C-60. Natomiast "Górnik" to początek lat 90-ych, kiedy to Bohun podarował mi taśmę z tym koncertem. Jednak na wznowienia nie ma co liczyć - nie uśmiecha mi się procesowanie z obecną menadżerką zespołu - pozostaje tylko Red Culture... ;)
OdpowiedzUsuńAmigofrugo, może kolesie z RC są na tym blogu, więc proponuję wystosować do nich petycję z prośbą o wznowienie działalności. Skoro odegrali tak wielką rolę w rozwoju naszej kultury niezależnej, że nawet o Variete nikt by się bez nich nie dowiedział (tym ubawiłeś mnie do łez...), to nie można pozwolić im zniknąć !... ;)))
P.S. Odnośnie TEGO Tank Records, byłem jednym z ich pierwszych klientów - pod koniec '84 lub na początku '85 roku kupiłem 3 kasety "Jeszcze żywy człowiek". O ile dobrze pamiętam, zajmowała się tym siostra Robala. To, że nie ma ich w sieci mnie nie dziwi bo "firma" istniała może rok w czasach, gdy o internecie nikt w Polsce nie słyszał, a i dorobek wydawniczy miała bardzo skromny.
OdpowiedzUsuń1. A ja kupiłem "jeszcze żywego" na Róbrege'84 lub '85 - tylko co z tego? Napisałem, że po innych znanych wydawcach również nie pozostał ślad w sieci - tak jak po RC - i rozumiem, że się z tym zgadzasz. Z Tank Records to był oczywiście żart, dlatego był po nim uśmieszek....Bo było oczywiste że niema
OdpowiedzUsuńśladu po takim chałupnictwie
2. Nikt nie mówił, że kapela Variete była znana z edycji RC, tylko że ta kaseta Variete: http://stilon-c60.blogspot.com/2011/04/variete-nie-rozpoznamy-sie.html znalazła się na blogu dzięki edycji Red Culture. Gdyby Arturro miał wydanie bardziej "godnego" wydawcy - to na pewno by je wybrał. Ale nie miał.... I dlatego blogowicze mogą się z nią zapoznać właśnie dzięki RC, a nie dzięki "uczciwym wydawcom", których edycji albo nie było, albo z powodu
znikomego nakładu są niedostępne. Podobnie Tubylcy Betonu czy Armia Lalek - prezentowane na blogu z kaset RC. Inne wydania RC to KSU, Po Prostu, Piersi, Pudelsi, 1984, Insekty na Jajach, Trupers, Kult - jak na szybko znalazłem w sieci. Czyli, chociaż widzę jak Cię to boli, jakąś rolę ci "kolesie odegrali w rozwoju naszej kultury niezależnej", nawet jeśli była to rola odtwórcza....
Masz rację, żerowanie na dokonaniach innych i powielanie ich wydawnictw, to rzeczywiście "wielki wkład w rozwój naszej kultury niezależnej"... ;))))) W takim razie taki sam szacunek i uznanie należy się firmom FALA, czy TAKT - z niecierpliwością czekam na pojawienie się "ich" publikacji na blogu... ;)))
OdpowiedzUsuńWitam !!!
OdpowiedzUsuńChciałbym zapytać, w którym roku oryginalnie ukazała się kaseta GWMŁ AML 006?
Z góry wielkie dzięki!!!
Mam 1986 - jest wpis przecież - starzeję się..;)
OdpowiedzUsuń