Koncertowo zadebiutowali na Mokotowskiej Jesieni Muzycznej w listopadzie 1981.
Jeszcze jako SS-20 nagrali Demo zawierające 11 utworów. W 1982 zagrali na Jarocinie po którym pojawił zakaz dla zespołu koncertowania dalej pod tą nazwą. Tak przemianowali zespół na Dezertera. Równie prowokacyjną nazwę, szczególnie ze względu na stan wojenny. W 1982 Dezerter udał się w trasę koncertowa z Deuterem i TZN Xenną - słynna Rock Galicja. Pod koniec 1983 ukazał się singiel "Ku przyszłości", z 4 utworami: "Ku przyszłości", "Spytaj milicjanta", "Szara rzeczywistość", "Wojna głupców". W 1984 w Jarocinie zagrali jeden z najbardziej pamiętnych koncertów w historii. "(...)Było cholernie gorąco, susza, 30 stopni. Duża scena była na stadionie. Murawa zmieniła się w klepisko, z którego unosiły się kłęby kurzu. Przy 20 tysiącach ludzi nie dało się oddychać. Przed wyjściem na scenę powiedziałem Skandalowi, żeby poprosił przez mikrofon strażaków, by polali płytę wodą, bo nie damy rady zaśpiewać. Organizatorzy odpowiedzieli nam zza konsolety żebyśmy spierdalali. "Albo gracie, albo albo won ze sceny!". Skandal na to: "Jak wy traktujecie ludzi?". Cały stadion zawrzał. Organizatorzy wyłączyli nam mikrofony. Publiczność dostała szału. Zaczęli rzucać ziemią w konsoletę. Wystarczyłaby iskra, by cały ten Jarocin poszedł z dymem.
Przyleciał główny organizator festiwalu Walter Chełstowski. Nie widział całej akcji, bo był w hotelu. Wkurwiliśmy się strasznie. W końcu w odsłuchu usłyszałem: "Jeśli zaraz, gnoje nie zaczniecie grać, to wejdzie tu kilka tysięcy zomowców, którzy stoją teraz w lesie". Nie wiem, kto to do nas powiedział. Nie chcę zgadywać. Napięcie trwało z pół godziny. W końcu zdecydowaliśmy się zagrać. Nie wiem, co by się stało gdybyśmy nie zaczęli. Po koncercie przyszedł do nas roztrzęsiony Chełstowski z jakimś gorylem. Mówi: "Koncert był zajebisty, ale kurwa nie chcę was znać" Na to Skandal: "Spierdalaj zgredzie, to wszystko wasza wina". Zrobiła się awantura. "Pobijesz mnie ze swoim gorylem, palancie" - krzyczał Skandal. To był ostatni raz, kiedy wystąpiliśmy w Jarocinie organizowanym przez Waltera".
W związku z trudnościami wydawniczymi zespół założył własne mini wydawnictwo Tank Records. Jego nakładem wyszły cztery kasety: pierwsze dwie składankowe w śladowych ilościach oraz "Jeszcze żywy człowiek" (koncertówka z Jarocina '84) i "Izolacja" (koncert Dezertera z Hybryd + radzieckie zespoły nowofalowe) wydana w 1985 - obie w nakładzie około tysiąca sztuk. W 1984 odszedł z zespołu Stepa, wkrótce zastąpił go Paweł Piotrkowski, a w 1986 zrezygnował Skandal (zmarł w 1995) - ostatni koncert z nim odbył się w Szczecinie. Zespół postanowił działać dalej, funkcję wokalisty ponownie przejął Robal. W tym samym roku wyszła składanka "Fala", na której znalazły się dwa kawałki Dezertera: "Nie ma zagrożenia" i "Plakat". Jesienią w Polsce zagrał trasę, kanadyjski zespół D.O.A., po koncercie poznali się z chłopakami z Dezertera, na drugi dzień zostali zaproszeni na ich próbę. Wokalista Joe "Shithead" Keighley był pod wrażeniem "panującej determinacji i ducha - dążenia do wolności i chęci stworzenia lepszego życia". Postanowił pomóc wydać im płytę. Wziął od nich wszystkie materiały i obiecał coś z tym zrobić. Opracował w studiu nagrania i wyruszył do amerykańskich wytwórni. Ostatecznie płytę zgodził się wydać największy na świecie hard core punk zine Maximum Rock'n'Roll. Płyta Ukazała się w 1987, w USA i w zachodniej Europie. W Polsce była niedostępna, dostali tylko pięć egzemplarzy autorskich (dopiero w latach 90 wznowiło ją QQryQ). Pierwotna nazwę Greatest Shits z nieznanych powodów zmieniono na "Underground out of Poland" a ich własny projekt graficzny uległ zniszczeniu. Na krążku znalazły się nagrania ze studia Wawrzyszew '83, z Jarocina '84 oraz nielegalne nagrania z "dzikiej sesji" w Programie 1 Polskiego Radia (dzięki Piżmakowi, przyjacielowi jeszcze ze szkoły, który tam pracował udało się załatwić przepustki).
Po wydaniu płyty mieli pojechać na trasę po U.S.A. jednak nie doszło to do skutku ze względu na nieuregulowany stosunek do służby wojskowej i biurokracje amerykańskiego urzędu imigracyjnego. W czerwcu tego samego roku, zespół wydał drugą płytę "Kolaboracja". Cenzura wstawiła w odpowiednie miejsca piki, wycięto tytuł płyty, zmieniono tytuły kilku piosenek oraz zaklejono część okładki czarnymi paskami. "(...)Najgorzej było przy płycie "Kolaboracja", która wyszła w 1987 r. Cenzura bardzo w nią zaingerowała. Postanowiliśmy więc pójść śladem " Tygodnika Powszechnego", który w cenzurowanych artykułach zaznaczał ingerencje cenzorskie, w nawiasach przypominając ustawę. Wstawiliśmy piknięcie i nie zgodziliśmy się na żadne zmiany. Piknięć było kilka na płycie. Cenzura nie zgodziła się więc, by płyta była sprzedawana w sklepach. Pozwolili wyprodukować jedynie pięć tysięcy egzemplarzy dostępnych w Klubie Płytowym za okazaniem karnetu z tygodnika "Razem"." Krzysztof Grabowski
Zagrali na Jarocinie '87, był to pierwszy oficjalny koncert bez Skandala publiczność przyjęła ich z rezerwą. Kiedy domagała się bisów, przy przyciemnionych światłach na scenę wyszli Kolaboranci, zagrali kawałek Dezertera z własnym tekstem. Prawie nikt się nie zorientował że, to inny zespół. Ktoś z publiczności krzyknął: "Patrzcie, Skandal wrócił, znowu jest ich czterech" . Tak Przemek Thiele został Skandalem.
Rok 1989 to kolejna doskonała płyta "Kolaboracja II", nie tak ostra jak poprzednie jednak nadal bardzo dosadna. Płyta zawiera 13 kawałków w tym tak znaczące utwory jak: "Jeszcze żywy człowiek", "Nowe Wiadomości" i "Rejestr Wariatów" Materiał został nagrany w maju 1988 w studiu PR w Opolu. Na okładce na miejsce twarzy Engelsa, Marksa i Lenina wstawili swoje własne. 1990, czwarty album zespołu "Wszyscy przeciwko wszystkim" został wydany w Polsce i Francji. Materiał nagrano w czerwcu 1990 w studiu Wawrzyszew w Warszawie. Płyta bardzo różniąca się od pozostałych, dziwna i psychodeliczna. Na albumie znajduje bardzo ciekawa interpretacja wiersza Andrzeja Bursy "Wiatroaeroterapia". Po serii koncertów w Skandynawii, Szwajcarii, Niemczech, Francji, Holandii, Japonii, (chyba pierwszy raz polski zespół grający trasę po Japonii) zespół nagrał "Blasfemie" (później ukazała się reedycja na winylu przez QQRYQ).
Materiał nagrany w studiu Izabelin w maju 1992. Kolejny album w trochę innym klimacie niz pozostałe. Na płycie znajduje się jedyna ich piosenka nawiązująca do wegetarianizmu, którym zainteresowali się stosunkowo wcześnie (jednak cały zespół składał się tylko dwa razy z samych wege) , "Pierwszy Raz" jest jedną z lepszych piosenek Dezertera, świetnie oddaje klimat tekstu i poraża w przekazie. W 1993 ukazała się płyta z niepublikowanymi utworami z lat 1981 - 1993 pod tytułem "Jak powstrzymałem III wojnę światową, czyli nieznana historia Dezertera" Na albumie znalazły się archiwalne nagrania z prób, koncertów w Polsce i z zagranicy oraz w studiu, między innymi cztery piosenki ze wspólnej sesji z Kasią Nosowską. W 1993 nastąpiła kolejna zmiana basisty, miejsce Piotrka, na krótko zastąpił Mariusz Zych. W 1994 wydali siódmą płytę "Ile procent duszy?", nagraną w czerwcu w studiu Manta i Izabelin w dwu osobowym składzie: Robal i Krzysiek Grabowski. Basy stworzył i nagrał Robal. Album został poświęcony pamięci Darka "Staśka" Stewuli, przyjacielowi zespołu. Na krążku znajdują się świetnie tekstowo piosenki: "Ile procent duszy?", "Jeśli chcesz zmieniać świat" czy "Ostatnia chwila". W tym samym roku powstał film "Dezerter - Nie ma zagrożenia" (zrealizowany przez Pawła Konnaka). W tym samym czasie Dezerter brał udział w realizacji programu Alternativi (współproducentem programu była Fundacja Brulion). W 1995 postanowili zrobić coś nowego, czego nikt w Polsce dotąd nie zrobił. Wydali płytę przypominającą utwory zaprzyjaźnionego zespoły Deuter, w dodatku z jego wokalistą. Na basie zagrał Tony von Kinsky. Dzięki zaangażowaniu Kelnera (Pawła Rozwadowskiego, wokalisty Deutera), kawałki są bardzo podobne do oryginałów. Nagrali też singiel z Kaśką Nosowską "Dezerter", okładka w formie zina Azotox. Znalazły się tam cztery kawałki z damskim wokalem. Kiedyś marzyli żeby mieć dziewczynę w zespole...
*****
Dezerter - Jeszcze żywy człowiek (Jarocin 84)
rapidshare
Dezerter - Izolacja
rapidshare
fajnie, że wreszcie "Człowiek" w pełnej wersji. biografia też fajna, zwłąszcza dla kogoś, kto przestał śledzić ich rozwój w połowie lat 90. tylko jedna nieścisłośc z tą Blasfemią - najpierw wyszła w Izabelinie (na kasecie i potem na CD, jak to wtedy robiono), a dopiero później reedycja na winylu w QQRYQ.
OdpowiedzUsuńno i jakieś ostatnie słowo - w zeszłym roku taki jakby comeback zrobili na płycie Gajcy; znajome bardzo wiarygodne źródło było na koncercie wtedy i było bardzo zaskoczone na plus (a Armią na minus swoją drogą)
Biografia chyba nieautoryzowana, bo nieścisłości jest więcej. Skandal odszedł z Dezertera na przełomie 1986/1987 a nie w 85. Ostatni koncert ze Skandalem zagrali późną jesienią 86 w szczecińskim klubie Pinokio, a po raz pierwszy jako trio już bez Skandala wystąpili w Jarocinie w 1987.
OdpowiedzUsuńPeter S
PS. Lider D.O.A. to Joe Keithley, nie Keighley.
fakt, jest pare pomyłek, nie zdążyłem poprawić wczoraj
OdpowiedzUsuńdzięki za uwagi Peter
w październiku (albo listopadzie - chyba raczej listopadzie) 1986 Dezerterzy grali koncert w Słupsku w składzie trzyosobowym. sam widziałem.
OdpowiedzUsuńW Szczecinie jesienią 86 napewno jeszcze grali ze Skandalem (o dokładną datę dzienną trzeba by zapytać Dzidka), może ten koncert w Słupsku był po tym szczecińskim, a może Skandal Słupsk sobie odpuścił lub niedomógł, co mu się już wcześniej zdarzało. W każdym razie nie odszedł z zespołu z dnia na dzień - jak mówili sami dezerterzy po prostu coraz częściej nie przychodził na próby i tracił zapał do koncertowania, aż w końcu wsiąkł na dobre. Wedle słów dezerterów, oficjalnie bez Skandala w składzie zespołu po raz pierwszy zagrali w Jarocinie 87.
OdpowiedzUsuńPeter S
no to widziałem nieoficjalny koncert i same moje wspomnienia są bootlegiem
OdpowiedzUsuńto zanuć z pamięci i wrzuć na rapida
OdpowiedzUsuńTeż czytałem w kilku wywiadach że po odejściu Skandala pierwszy raz wystąpili w Jarocinie 87 choć podobno już wcześniej zdarzało im się grac w trójkę bo Skandal sobie olewał sprawę, choć ciągle jeszcze był w składzie zespołu. Pamiętam jak w Jarocinie 87 nie wszyscy jeszcze wiedzieli że Skandal odszedł i część publiki wzięła za Dezertera zespół Kolaboranci bo było ich czterech i grali jakiś utwór Dezertera, tylko juz nie pamietam co to było.
OdpowiedzUsuńkolaboracja / czechosłowacja
OdpowiedzUsuńmoże jutro podlinkuje pozostałe rzeczy
Niedawno zostały wznowione /wydawane plyty dezertera na vinylach (pasazer -ile procent duszy,jak powstrzymalem ...I w nikt nic niewie -Underground ....wrescie sie ukazal w polsce ,
OdpowiedzUsuńsłuchajcie, coś mi się nie zgadza z tą cenzurą na pierwszej płycie Dezerterów. skoro zgodziła się tylko na wydanie tej płyty w ograniczonym nakładzie, to dlaczego kasetę - z inną okładką, ale dokładnie tym samym materiałem dźwiękowym - można było kupić bez problemu?
OdpowiedzUsuńsama kwestia zaznaczania ingerencji cenzury też mi się wydaje dyskusyjna. za pierwszej Solidarności (1981) uchwalono "Ustawę o kontroli publikacji i widowisk", która obowiązywała chyba bez zmian aż do końca PRL. ustawa sama w sobie była krokiem naprzód w stosunku do dzikiej cenzury lat wczśniejszych, wyszczególnione było w 10 punktach, co jest zabronione (o ile pamiętam - w punkcie 1 godzenie w ustrój, w 2 - niepodległość lub integralność terytorialną PRL, w 3 - godzenie w sojusze czyli w Ruskich, w 10 - godzenie w Kościół czy obrażanie uczuć religijnych). i jeśli doszło już do ingerencji cenzury, to ustawa określała zaznaczanie jej w tekście tak: [-----][Ust. o kontr. z dnia bla bla bla paragraf 666 punkt NUMER PUNKTU], czyli jak się znało treść ustawy to można było z grubsza wykumać o co chodziło w zdjętym fragmencie. poza pismami kościelnymi jedynym miejscem, w jakim widziałem ingerencję było JAzz Forum z 1985 roku i ostatni wywiad z Tyrmandem: "Ja byłem człowiekiem bardzo [-----][ustawa...punkt 1]".
więc, wracając do Dezertera, to zaznaczanie to nie był "sposób Tygodnika Powszechnego" tylko normalny przewidziany ustawą.
Wraz z upływem czasu narasta tendencja do mitologizowania wielu faktów i wydarzeń z przeszłości, a że pamięć ludzka jest wybiórcza to błahostki często urastają po latach do rangi heroicznych bojów ala Westerplatte.
OdpowiedzUsuńPierwszy polski LP Dezertera wydał Klub Płytowy Razem i to chyba jest prawdziwy powód jego skromnego nakładu, a nie decyzja cenzury. Wszyskie płyty KP Razem miały bardzo skromne, można powiedziec kolekcjonerskie nakłady, zwłaszcza w porównaniu do masowej produkcji Tonpressu czy Poltonu, choć i tu istniały pewne ograniczenia natury techniczno-organizacyjnej. Np. druga płyta Manaamu została zamówiona w nakładzie miliona egz., ale wytłoczono 1/3 tego z prozaicznego powodu: braku odpowiednich zapasów masy winylowej, ktora w latach 80-tych stała się towarem deficytowym.
A co do samej cenzury, to zgodnie z Ustawą o kontroli publikacji i widowisk z 1981 nie wolno było:
1) godzić słowem w niepodległość PRL
2) nawoływać do obalenia lub lżyć ustroju
3) godzić w zasady polityki zagranicznej i sojusze
4) szerzyć propagandy wojennej
5) ujawniać tajemnicy państwowej
6) naruszać uczuć religijnych
7) propagować dyskryminacji narodowej i rasowej oraz treści szkodliwych obyczajowo
Ustawa dawała pełne prawo wydawcom do zaznaczania ingerencji cenzury, więc redaktorzy Tygodnika Powszechnego żadną przebiegłością się nie wykazali i niczego nie wymyślili, tylko literalnie zastosowali się do obowiązującego prawa.
Co ciekawe, ustawa o cenzurze zwalniała z kontroli UKPiW (Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk) publikacje naukowe oraz wszelkie wydawnictwa do 100 egz., z czego skwapliwie korzystała tzw opozycja. Dzięki temu też organizatorzy małych klubowych koncertów nie musieli uzyskiwać akceptacji UKPiW dla swojej działalności, a muzycy w klubach mogli sobie wrzeszczeć co chcieli, bez zabawy w kotka i myszkę z cenzorami, o której to po latach niektórzy tak chętnie opowiadają. Co innego imprezy masowe - tu już ten wymóg uzyskania pieczątki cenzora pod tekstem był.
Szkoda tylko, że nasze muzyczne środowisko nie wykorzystało tego limitu stu egz. nośnika niczym nie skrępowanej wypowiedzi, bo dawało to szanse na nagranie i wydanie wszelkich treści, choćby na zasadzie prywatnej inicjatywy, która zabroniona nie była. A wykombinowanie nawet takiego strategicznego surowca jak winyl na 100 sztuk płyty to dla Polaka żadna sztuka. Polak potrafi. Jak chce. Albo widzi w tym szansę na szybki zysk.
Peter S
100 egz - wydaje mi się ze dokładnie z tego kruczka korzystały wydawnictwa tzw. kultury studenckiej. w tym kroniki dźwiękowe Róbrege. przeciez "Pałac" był na kasecie wydanej przez bodajże Akademickie Radio Pomorze (chyba był skrót SONIDD - Studencki Ośrodek Nagrań i Dokumentacji Dźwiękowej), a to kawałek w całości nie-cenzuralny przecież.
OdpowiedzUsuńmi się, motyla noga, kołacze po głowie że to 10 punktów było jednak w tej ustawie. czy szanowny kolega ma gdzieś pod ręką tekst ustawy in extenso?
tzn. takie gierki z cenzurą to były, bo cenzor to zawsze człowiek i wchodził czynnik ludzki w grę. Fedorowicz kiedyś wspominał, że jakiś tam tekst dłuższy kabaretowy cenzurował i cenzor do jednego kawału się doczepił, po negocjacjach stanęło na tym, że "jak pan tak to zrobi, żeby się z tego kawału publiczność nie śmiała, to ja to mogę zwolnić" (czyli - puścić mówiąc po ludzku). nie pamiętam jak się skończyło :)
OdpowiedzUsuńco do tych wydawnictw po 100 egzemplarzy to było tego chyba dość sporo... widywałem takie płyty na Allegro - tyle, że z rockiem lub pop/disco; ja mam osobiście takiego split singla gdzie z jednej strony jest kawałek Tiltu a z drugiej jakiś hit disco, wydane przez jakiś DJ Club czy coś takiego. Widziałem też takiego singla gdzie była Aya RL, ale ktoś mnie przebił i nie kupiłem
OdpowiedzUsuńPunktów w ustawie o cenzurze rzeczywiście było 10, zanotowałem to sobie w jakimś kajecie dawno temu (sam już nie wiem po co) w nieco uproszczonej formie pomijając punkty mniej istotne. In extenso brzmiało to tak: zabronione jest:
OdpowiedzUsuń1) godzić w niepodległość lub integralność terytorialną Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej,
2) nawoływać do obalenia, lżyć, wyszydzać lub poniżać konstytucyjny ustrój Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej,
3) godzić w konstytucyjne zasady polityki zagranicznej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i jej sojusze,
4) uprawiać propagandy wojennej,
5) ujawniać wiadomości stanowiących tajemnicę państwową, w tym tajemnicę gospodarczą oraz tajemnicę służbową dotyczącą obronności i Sił Zbrojnych,
6) nawoływać do popełnienia przestępstwa lub je pochwalać,
7) ujawniać bez zgody zainteresowanych stron wiadomości z postępowania przygotowawczego oraz rozpowszechniać wiadomości z rozprawy sadowej prowadzonej z wyłączeniem jawności,
8) naruszać uczuć religijnych i uczuć osób niewierzących,
9) propagować dyskryminacji narodowościowej i rasowej,
10) propagować treści szkodliwych obyczajowo, a w szczególności alkoholizmu, narkomanii, okrucieństwa i pornografii.
Co do kaset z Róbrege wydanych przez SONiDD pod patronatem Alma-artu to wydaje mi się, że nakład był dużo większy niż 100 szt. Na przełomie 85 i 86 były one dość powszechnie dostępne, można je było trafić nawet w empikach, choć nie jest wykluczone, że oficjalnie nakład wynosił 100 egz., a w rzeczywistości wyprodukowano tego 10 razy więcej.
Peter S
dziękuję szanownemu koledze. ja treść ustawy pamiętałem z periodyku "Na przełaj".
OdpowiedzUsuńco do nakładu to istotnie moje wrażenia są podobnymi. wszak naród nasz nie takie numery odstawiać potrafi.
it is so frustratiting that this blog isn't written in english. So many good things uploaded here and i don't understand a word. what a shame, it makes me so sad!
OdpowiedzUsuńdon't worry Rickard, polish is easy, just go to school
OdpowiedzUsuńsorry but at this moment i don't have time for english version
super! szkoda tylko,że nie ma drugiej strony izolacji...pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńmichal wardziak