W nieustającym cyklu "Ludzie listy piszą..." dzisiaj Bastis - znany wszystkim nam z księgi gości niniejszego blogu - przypomni nam o cyklicznej imprezie organizowanej ponad 20 lat temu w Bolesławcu. Do tego jeszcze 87 zdjęć wykonanych przez Bastisa. Serdecznie dziękuję i namawiam inne osoby - jeśli mają chęć - do podobnych działań.
Druga połowa lat 80-tych ubiegłego wieku. Marazm i szarość dnia codziennego w jednym z miast położonych w obrębie Polski Rzeczypospolitej Ludowej. Wiele zakładów przemysłowych, przy których działają zakładowe domy kultury, a w nich rożne koła zainteresowań. W jednym z takich przy Zakładzie Górniczym „Konrad” próby odbywa zespół „Bruno Wątpliwy”, w którym na wokalu udziela się niejaki Flacu. I to właśnie on z bratem wpadają na pomysł zorganizowania imprezy pod nazwą „Maraton Rockowy” w ramach prezentacji młodych zespołów spod znaku szeroko rozumianej alternatywy.
Wszystko to, o dziwo, odbywało się za przyzwoleniem, a wręcz aprobatą ówczesnego kierownictwa domu kultury Z. G. „Konrad” i dyrektora Bolesławieckiego Ośrodka Kultury. Po prostu dostaliśmy (mowa o ówczesnym pokoleniu) wolną rękę. Miało to złe i dobre strony. Do tych złych należało to, jak dziś pamiętam, że połowę sprzętu potrzebnego do zorganizowania przeglądu taszczyłem na swoich plecach z członkami kapeli Bruno Wątpliwy z domu kultury do BOK-u. Do wypisywania plakatów zaangażowałem swoją siostrę, a sam zająłem się ich rozklejaniem po całym mieście. Wszystko, od A do Z, było na naszych głowach.
Już wtedy w PRL-u musieliśmy pojąć mechanizmy gospodarki rynkowej. Impreza miała się sama sfinansować bo grosza na nią nie dostaliśmy. Tak więc wpływy z biletów musiały pokryć wszelkie koszty przejazdu, zakwaterowania i „diet” dla muzyków. Z tegoż powodu na pierwszym Maratonie zagrały w większości kapele miejscowe plus, o ile mnie pamięć nie myli, jeleniogórski „Stress” i wałbrzyski „Defekt Mózgu”. Wszystkie minusy zrekompensowało nam jedno – pełna swoboda zapraszania kogo chcemy i brak zupełny jakiejkolwiek cenzury. Tak więc jesienią 1986 w klubie „Pegaz” znajdującym się 50 metrów od komitetu PZPR wokalista zespołu „Bum” swym pięknym, „aksamitnym” głosem artykułował tekst utworu: „Jeszcze przyjdzie taka wiosna / jeszcze przyjdzie taki dzień / że na drzewach zamiast liści / będą wisieć komuniści ...”. No i tak to się zaczęło.
Po sukcesie pierwszego przeglądu (sala pękała w szwach) dyrektor BOK-u i reszta kadry kierowniczej przekonali się co do zasadności kontynuowania Maratonu i partycypowania w kosztach jego organizacji. Zaczęły przyjeżdżać kapele z coraz to bardziej odległych miejsc Polski, oczywiście co do gości pełna swoboda i tu należą się słowa podziękowania dla Makena ze Zgorzelca (kontakty i werbowanie kapel do przeglądu).
Zdjęcia bodajże z trzeciego Maratonu (pamięć niestety, już nie ta)
Klub „Pegaz” - 20 luty 1988 roku, godz. 17.00
Zespoły: Wielkanoc, Kasaya, No Smoking, Generator, Bruno Wątpliwy.
Zajebisty zestaw kapel grał...
OdpowiedzUsuńPamietam. Byłem na koncercie zespołu Bruno Wątpliwy na pierwszym maratonie. Wracałem z przepustki wojskowej do Zgorzelca. Siedziałem w mundurze LWP a oni grali swój kawałek: nie wezmę karabinu...
OdpowiedzUsuń