Diabeł stworzył armię a bóg dezertera. Lub - jak w przypadku tych naszych dwóch kapel - zupełnie odwrotnie. Nazbierało się trochę materiałów od dobrych ludzi, które dzisiaj zaprezentujemy m.in. przesłuchanie zespołu jeszcze pod nazwą SS-20 w Jarocinie roku 1982. Z jakością jest różnie, z opisami też... Do przeczytania również "słynny" wywiad z Dezerterem zamieszczony w lutym 84 w Non Stopie. Można dodać, że było "rewolucyjne" wydanie miesięcznika w większości numeru poświęcone muzyce punk i nowa fala. Również wywiad ze Skandalem zamieszczony w 1988 roku w lutowym numerze Non Stopu.
Do odsłuchania studyjna wersja utworu TV SHOW, który był wykorzystany w filmie To tylko rock. Podobno oryginalna taśma zaginęła...
I do obejrzenia fragment występu Dezertera na Róbrege 87.
Wywiad ze Skandalem, "Non Stop", Luty '88
Pamiętacie Skandala, charyzmatycznego wokalistę grupy Dezerter? A czy wiecie w jaki sposób znalazł się w tym zespole? Nie? To posłuchajcie jego wspomnień.
- Chodziłem... do szkoły na ulicy Zajączka. Wyglądałem inaczej. Kiedyś podeszli do mnie chłopcy, którzy założyli wcześniej SS-20 i spytali, czy nie chciałbym z nimi śpiewać...
- Przed rokiem Skandal pożegnał się z Dezerterem, choć kapela prosperowała całkiem dobrze. Co było powodem tej decyzji?
- Najważniejszym - brak satysfakcji z tego co robiłem. Do pewnego czasu było to bardzo w porządku. Ale później zacząłem dostrzegać, jak silne jest oddziaływanie na ludzi - poprzez zachowanie, słowa itd. Kiedy mówię o sprawach, które wydają się być ciemną stroną życia, to jednocześnie mocno je kreuję. Jeżeli przekonuję kogoś, że wszystko jest takie, a nie inne, a ten ktoś mi wierzy, to bardzo istotne jest to o czym mówię.
- Ale zdaje się, że scenicznych wizji życia jasnego i pogodnego nigdy w naszej muzyce nie brakowało. I dobrze się dzieje, że inną stronę życia widziały kapele punkowe.
- Dlatego wcale nie neguję sensu dalszego istnienia Dezertera. Muzyka punkowa i ostre teksty, dotyczące codziennych spraw, pozostają nadal aktualne i niosą ze sobą pewną moc. Dają jednak mało pozytywnej inspiracji. Są tylko potwierdzeniem tego, co ludzie i tak widzą.
- To również Twoja wina, że niekonstruktywne przekazy stały się tak popularne. W pewnym momencie zaczęły funkcjonować nawet na zasadzie mody.
- Nie sądzę. Robiłem to, co miałem do zrobienia. Kiedy zacząłem czuć inaczej, przestałem w ten sposób działać.
- Na jak długo?
- Nie wiem. Chciałbym robić coś, co przynosi jakąś korzyść, co pomaga innym. Być może będzie to robota na scenie. Mam przyjaciół, z którymi przymierzamy się do założenia porządnego składu, ale dochodzą jeszcze warunki zewnętrznego typu - instrumenty, sprzęt nagłaśniający, miejsce na próby... Ostatnio gram w domu - na gitarze basowej, na pożyczonym kontrabasie... Nie jestem przywiązany do bycia kimś na scenie. Nigdy nie liczyłem na to, że będę żył z grania. Nie jestem więc ani smutny, ani zazdrosny z tego powodu, że inni to robią. Jeśli założę zespół, to raczej nie będziemy grać wielu koncertów.
- Nie obawiasz się, że jeśli coraz więcej osób będzie myślało w podobny Tobie sposób, to wkrótce zabraknie takich, co krzyczą?
- Wydaje mi się, że to kwestia wyczucia. Krzyk jest mocną formą wyrazu, ale nie najlepszym sposobem porozumiewania się między ludźmi. Oczywiście nie twierdzę przez to, że wartościowe jest śpiewanie tylko o panienkach i piwie. Silniejsze kapele punkowe niosły ze sobą jakąś ideę, jakieś sposoby myślenia i zachowania. I na pewnym poziomie ma to jeszcze moc - wykrzyknięcie komuś, że siedzi tyłkiem przed telewizorem cały dzień, albo martwi się wyłącznie o pieniądze. Wszystko ma jednak swoją przyczynę. Również to, że ktoś siedzi przed telewizorem i to że ktoś ma problem w związku z tym.
- Posunąłeś się do przodu, a ludzie, którzy dalej grają punka, zatrzymali się w miejscu?
- Nie wydaje mi się, żeby cokolwiek stało w miejscu. Myślę tylko, że nie ma teraz dobrego klimatu na takie śpiewanie.
- Czy nazywałeś się kiedykolwiek punkiem?
- Raczej nie. To jest tylko forma, której można używać, choćby po to, żeby było wiadomo o czym się mówi. Nie czuję się z tym specjalnie związany, ale jeśli ktoś mnie tak nazywa, to nie mam z tym problemu.
- Teraz spokojny i opanowany, wyciszony, niczym nie przypominasz buchającego agresją Skandala - punka, szalejącego niegdyś na krajowych scenach...
- Kiedyś wydawało mi się, że to dobry sposób na zmianę rzeczywistości - poprzez to, co się robi, co się mówi. Sposób, który wykracza poza bariery pewnej sztuczności, typu: grzeczne zachowanie, uczesanie... Byłem bezpośrednio zaangażowany w to, co robiłem i możliwe, że nie wyglądało to subtelnie, ani delikatnie.
Skandal zdezerterował? Rozmawiał Miras Soliwoda.
Pamiętacie Skandala, charyzmatycznego wokalistę grupy Dezerter? A czy wiecie w jaki sposób znalazł się w tym zespole? Nie? To posłuchajcie jego wspomnień.
- Chodziłem... do szkoły na ulicy Zajączka. Wyglądałem inaczej. Kiedyś podeszli do mnie chłopcy, którzy założyli wcześniej SS-20 i spytali, czy nie chciałbym z nimi śpiewać...
- Przed rokiem Skandal pożegnał się z Dezerterem, choć kapela prosperowała całkiem dobrze. Co było powodem tej decyzji?
- Najważniejszym - brak satysfakcji z tego co robiłem. Do pewnego czasu było to bardzo w porządku. Ale później zacząłem dostrzegać, jak silne jest oddziaływanie na ludzi - poprzez zachowanie, słowa itd. Kiedy mówię o sprawach, które wydają się być ciemną stroną życia, to jednocześnie mocno je kreuję. Jeżeli przekonuję kogoś, że wszystko jest takie, a nie inne, a ten ktoś mi wierzy, to bardzo istotne jest to o czym mówię.
- Ale zdaje się, że scenicznych wizji życia jasnego i pogodnego nigdy w naszej muzyce nie brakowało. I dobrze się dzieje, że inną stronę życia widziały kapele punkowe.
- Dlatego wcale nie neguję sensu dalszego istnienia Dezertera. Muzyka punkowa i ostre teksty, dotyczące codziennych spraw, pozostają nadal aktualne i niosą ze sobą pewną moc. Dają jednak mało pozytywnej inspiracji. Są tylko potwierdzeniem tego, co ludzie i tak widzą.
- To również Twoja wina, że niekonstruktywne przekazy stały się tak popularne. W pewnym momencie zaczęły funkcjonować nawet na zasadzie mody.
- Nie sądzę. Robiłem to, co miałem do zrobienia. Kiedy zacząłem czuć inaczej, przestałem w ten sposób działać.
- Na jak długo?
- Nie wiem. Chciałbym robić coś, co przynosi jakąś korzyść, co pomaga innym. Być może będzie to robota na scenie. Mam przyjaciół, z którymi przymierzamy się do założenia porządnego składu, ale dochodzą jeszcze warunki zewnętrznego typu - instrumenty, sprzęt nagłaśniający, miejsce na próby... Ostatnio gram w domu - na gitarze basowej, na pożyczonym kontrabasie... Nie jestem przywiązany do bycia kimś na scenie. Nigdy nie liczyłem na to, że będę żył z grania. Nie jestem więc ani smutny, ani zazdrosny z tego powodu, że inni to robią. Jeśli założę zespół, to raczej nie będziemy grać wielu koncertów.
- Nie obawiasz się, że jeśli coraz więcej osób będzie myślało w podobny Tobie sposób, to wkrótce zabraknie takich, co krzyczą?
- Wydaje mi się, że to kwestia wyczucia. Krzyk jest mocną formą wyrazu, ale nie najlepszym sposobem porozumiewania się między ludźmi. Oczywiście nie twierdzę przez to, że wartościowe jest śpiewanie tylko o panienkach i piwie. Silniejsze kapele punkowe niosły ze sobą jakąś ideę, jakieś sposoby myślenia i zachowania. I na pewnym poziomie ma to jeszcze moc - wykrzyknięcie komuś, że siedzi tyłkiem przed telewizorem cały dzień, albo martwi się wyłącznie o pieniądze. Wszystko ma jednak swoją przyczynę. Również to, że ktoś siedzi przed telewizorem i to że ktoś ma problem w związku z tym.
- Posunąłeś się do przodu, a ludzie, którzy dalej grają punka, zatrzymali się w miejscu?
- Nie wydaje mi się, żeby cokolwiek stało w miejscu. Myślę tylko, że nie ma teraz dobrego klimatu na takie śpiewanie.
- Czy nazywałeś się kiedykolwiek punkiem?
- Raczej nie. To jest tylko forma, której można używać, choćby po to, żeby było wiadomo o czym się mówi. Nie czuję się z tym specjalnie związany, ale jeśli ktoś mnie tak nazywa, to nie mam z tym problemu.
- Teraz spokojny i opanowany, wyciszony, niczym nie przypominasz buchającego agresją Skandala - punka, szalejącego niegdyś na krajowych scenach...
- Kiedyś wydawało mi się, że to dobry sposób na zmianę rzeczywistości - poprzez to, co się robi, co się mówi. Sposób, który wykracza poza bariery pewnej sztuczności, typu: grzeczne zachowanie, uczesanie... Byłem bezpośrednio zaangażowany w to, co robiłem i możliwe, że nie wyglądało to subtelnie, ani delikatnie.
Skandal zdezerterował? Rozmawiał Miras Soliwoda.
*****
SS-20 - Przesluchania w Jarocinie 82
rapidshare
Dezerter - Tv show
divshare
Dezerter - Koncert 83
rapidshare
Dezerter - Jarocin 84
rapidshare
SS-20 - Przesluchania w Jarocinie 82
rapidshare
Dezerter - Tv show
divshare
Dezerter - Koncert 83
rapidshare
Dezerter - Jarocin 84
rapidshare
Ciekawym ile teraz bedzie komentów pod tym postem D'zertera?
OdpowiedzUsuńmniej niz po wcześniejszym o dezerterze
OdpowiedzUsuńod jakich dobrych ludzi? i jaki dokładnie to koncert 83??
OdpowiedzUsuńpodobno z lublina z domu kolejarza, jakis grudzien...
OdpowiedzUsuńMożna prosić o uaktualnienie linku do:
OdpowiedzUsuńSS-20 - Przesluchania w Jarocinie 82.
Z góry dzięki.