W 1977 roku w Ustrzykach Dolnych Bohun ( śpiew, saksofon) Siczka ( gitara) Ptyś ( klawisze) Plaster ( bass) Burek ( perkusja) zakładają kapelę, która początkowo gra covery grup: Black Sabbath, Deep Purple, Led Zeppelin itp. Tego też roku Burka za perkusją zmienia Mirek Wesołkin. Mirek w tym czasie wiele wniósł do zespołu, gdyż był multiinstrumentalistą. W 1978 roku przyjmują nazwę KSU pochodzącą od rejestracji samochodowych. Jesienią 1978 roku znika Mirek, nikt nie wie co się z nim dzieje. Dopiero po 22 latach pojawia się z powrotem. KSU szybko trafia na nowego perkusistę, jest nim Tu.
W Wolnej Europie usłyszeli punk rocka. - Na początku mi się to nie podobało, bo było za proste - przyznaje Siczka. - Ale kolegom z zespołu kompletnie odwaliło. Usłyszeli jeden numer Sex Pistols i już chcieli grać taką muzykę. Całe dnie spędzali przy odbiorniku. Zaczynają grać punka czerpiąc wzory z Sex Pistols, Wire, U.K. Subs, The Damned. Początkowo grupa wykonuje przeróbki angielskich utworów punkowych z tekstami brata "Bohuna" Macieja Augustyna występującego pod pseudonimem "Michał Broda" (poza tekstem "Ustrzyki 1", które napisał Bohun).
Muzykę w zagranicznym radiu jednak dawkowano z umiarem, toteż chłopcy wpadają na dość szalony pomysł: napiszemy list. Sprawą zajął się Bohun. Treść nie zachowała się, ale mogła brzmieć tak: „W Bieszczadach, w komunistycznej Polsce siedzą przy odbiornikach fani punk rocka, których jesteście jedyną nadzieją”. List zabrała ciotka Plastra do Kanady i stamtąd posłała do Wolnej Europy. Niedługo później na antenie pojawiła się audycja dedykowana specjalnie słuchaczom z Bieszczad. No i zaczęło się: „Niechcący wywołaliśmy zamieszanie – wspomina Siczka. – Był rok 1978, głęboka komuna. Pewnego dnia pojawiły się wezwania na SB. Słuchacze z Bieszczad – wiedzieli gdzie szukać. Pytali o powiązania z Wolną Europą. Bohun dwa razy w tygodniu musiał jeździć z Ustrzyk do Krosna na kontrolę.
Gdy ta sprawa dobrze nie ucichła muzycy zakładają W.R.B (Wolna Republika Bieszczadzka). Celem organizacji była ochrona dóbr Bieszczad i jej kultury. Jednym z największych wrogów był ZHP, który dewastował wszystko wokół. Przesłuchania trwały i nic z nich nie wynikało.
Dodatkowo chłopcy z KSU szokowali muzyką i wyglądem. Kiedy warszawskie punki chodziły w marynarkach i włosy malowały plakatówkami, klawiszowiec KSU biegał z zakupioną w sklepie żelaznym obrożą dla krowy. Jak ubierają się punki w Londynie, zobaczyli w kolorowych czasopismach, które do Ustrzyk przywiózł ze służbowej podróży ojciec jednego z kolegów. Skórzane kurtki, łańcuchy, agrafki w uszach i policzkach, nastroszone włosy. - Ale jazda, pomyśleliśmy, i wkrótce wyglądaliśmy podobnie - opowiada Siczka.
Pierwsze zdjęcia zrobili na tyłach nieistniejącej już dzisiaj kawiarni "Jagódka”, w której mama Ptysia sprzedawała pyszne ciastka (m.in. właśnie ptysie) i pomarańczową wodę firmową. Pewnie nigdy by do tej sesji nie doszło, gdyby nie to, że chłopcy postanowili założyć zespół.
Na pierwszy otwarty występ KSU przyszło ponad sto osób. Garść pracowników stolarni gdzie pracował Siczka, trochę nastolatków i.... więźniowie z zakładu karnego w Moczarach, którzy szaleją przy numerze Złodziej.
W międzyczasie z zespołem zaprzyjaźnia się Kazik Staszewski (wówczas lider formacji Poland), co ma znaczący wpływ na przyszłe losy zespołu. Pierwszym efektem tej przyjaźni jest występ w 1980 roku na I Ogólnopolskim Przeglądzie Nowej Fali w Kołobrzegu. KSU okazało się sensacją wywołując większy aplauz publiczności niż Deadlock i Tilt lecz z propozycji nagrania płyty w RFN ostatecznie nic nie wyszło. Siczka: - Niewiele pamiętam, bo strasznie wtedy chlaliśmy. Kombinacja miała być taka, że z jednej strony KSU, z drugiej Tilt. Rozmawiali chyba z Bohunem. On to kompletnie olał, bo właśnie wybierał się na studia, a nam było wszystko jedno. Byliśmy szczęśliwi bez płyty. Niczego nam nie brakowało.
„Proszę państwa, przed państwem dziki punk z dzikich Bieszczad” – tymi słowy zapowiedziano KSU w Kołobrzegu. Siczka: „Na widowni pomruki, śmiechy. Wychodzimy na scenę – lecą butelki, pomidory. Po pierwszym numerze – cisza, po drugim był już szał. Kiedy schodziliśmy ze sceny, ludzie walili za nami”. O wielkim sukcesie świadczy podziemna kaseta jaka ukazała się po tym festiwalu. Jedną całą stronę okupowało KSU, a drugą – pozostałe zespoły. Po festiwalu grupa dała jeszcze kilka mniejszych koncertów i na trzy lata (81-83) zaszyła się w bieszczadzkiej głuszy - na co wpływ miało również powołanie do wojska najpierw Tuptusia, a potem Siczki. Wtedy to do grupy przyszedł nowy basista Adaś, zaś Bohun był ciągle wokalistą i firmował cale przedsięwzięcie, i w takim składzie nagrali oni słynną sesje z automatem perkusyjnym (m.in. "Ustrzyki", "Igła", "Deszcz", "Pod prąd").
Potem nastąpiła kolejna przerwa i zespól reaktywował się ponownie w 1986 roku, już bez Bohuna, który wtedy grał w Hienie ale jeszcze zajmował się trochę sprawami organizacyjnymi. Na większe sceny muzycy wrócili dopiero dzięki podchwyconym przez radio utworom "Liban", "1944" i "Pod prąd", które trafiły na płytę "Pod prąd" (88). Grupa brała udział w trasach Krajowej Sceny Młodzieżowej, w roku 1988 pokazała się na Róbrege w Warszawie (a także koncertowała na Ukrainie), w następnym zaliczyła festiwal w Jarocinie. Końcówka lat 80. była okresem największej popularności KSU.
Podobno gdy Czesław Niemen dowiedział się, że KSU jedzie po nim w jednym numerze chciał zaskarżyć grupę do sądu. Jednak gdy usłyszał utwór stwierdził, że to bardzo dobry tekst.
*****
KSU - Live 79? plus Próba 80?
downloadKSU - I Ogólnopolski Przegląd Nowej Fali w Kołobrzegu 1980
downloadKSU - Live klub Górnik 21.08.81
downloadKSU - Demo 83
download