piątek, 30 stycznia 2009

RENDEZ VOUS: Jesteś ze mną w brudnym mieście

Rendez-Vous założony został w 1983 roku w Łodzi przez Ziemowita Kosmowskiego po rozwiązaniu kapeli BRAK. Laureat festiwali: Rockowisko (1983), Jarocina (1984), Festiwalu w Opolu (1985). Zespół zawiesił działalność w 1987 roku po śmierci Wojciecha Młoteckiego (perkusja 1984-87). Pozostałymi członkami zespołu byli Andrzej Stańczak - gitara, Kamil Bilski - saksofon(1983-84), Bogdan Banasiak - perkusja(1983-84).

Zespół wydał jedną płytę długogrającą: Rendez-Vous.

Prezentowanie poniżej nagranie "Anna" pochodzi z 84 roku i było puszczone kiedyś w radiu razem z numerem "Biała mgła" którego niestety nie posiadam. Pamiętam jedynie tekst

biała mgła
biały jacht
w białej mgle
całe dnie
gonie cię
ja chcę ciebie brać

Biała mgła została wykorzystana wraz z udziałem zespołu oczywiście w filmie 'Mokry szmal' , poniżej ten fragment. Jest to chyba już trochę inna wersja...



"Anna" jest chyba największym osiągnięciem Kosmowskiego gdyż masakruje ten utwór w późniejszych swoich projektach przerabiając go na różne potworki.

Mały update:
Utwory zarejestrowane i emitowane radiowo, ale nie wydane:
- "Rockowisko `83" (live):
A na plaży... (Anna)
I na okrągło
Na skrzyżowaniu ulic
Biała mgła
Ziemowit Kosmowski - śpiew, gitara basowa
Andrzej Stańczak - gitara
Bogdan Banasiak - perkusja

- studio Polskiego Radia (1984):
A na plaży... (Anna)
Biała mgła
Przez auta szybę
Ziemowit Kosmowski - śpiew, perkusja
Andrzej Stańczak - gitara basowa
Krzysztof Szmigiero - gitara

- studio Tonpressu (1984):
Pokolenie (z repertuaru zespołu Brak; ścieżka dźwiękowa do filmu)
Ziemowit Kosmowski - śpiew, gitara basowa
Andrzej Stańczak - gitara
Włodzimierz Rode - perkusja


Gdyby ktoś posiadał te nagrania....Pokolenie jest na składance "Porzucona generacja".
Do odsłuchania singiel zespołu z dwoma utworami: Przez auta szybę i Na okrągło.




*****

rendez vous - anna
download



VARIETE Klaszczę w dłonie by było mnie więcej

Variete powstało jesienią 1983 pod nazwą Zyzyzy, którą na początku roku kolejnego zamieniono na Variété Est Morte (fr. Różnorodność umarła), a następnie na Variete. W pierwszym składzie znaleźli się: wokalista, autor tekstów i lider formacji Grzegorz Kaźmierczak a także Wojciech Woźniak (gitara basowa), Jacek Buhl (perkusja), Radosław Urbański (gitara) i Sławomir Abramowicz (saksofon). Zespół zadebiutował przed szerszą publicznością w Jarocinie w 1984 roku, prezentując muzykę spod znaku cold wave wzbogaconą oryginalnymi poetyckimi tekstami Kaźmierczaka. Zespół zdobył wówczas wyróżnienie. Grupa ponownie pojawiła się na jarocińskiej scenie w latach 1984 (Złota Dziesiątka) 1985 (już jako gwiazda), 1986, 1990-92 i 1994.
"Cmentarze

To nie jest moja ojczyzna
to nie jest moja historia
to nie są moje ulice
to nie są moje drzwi

To nie są moje cmentarze
groby są w nas
groby to my"
W 1985 roku Variete weszło do studia, by nagrać dwa utwory na swój debiutancki singel "I znowu ktoś przestawił kamienie"/"Te dni" (pierwotny tytuł "Krzyż" został zakwestionowany przez cenzurę). W marcu 1986 roku Variete, wspomagane przez skrzypka Bernarda Pyrzyka zarejestrowało materiał na swą pierwszą płytę długogrającą o roboczym tytule "Bydgoszcz". Gdy wszystko było już gotowe do wydania, nieznani sprawcy skradli z samochodu należącego do przyjaciela formacji taśmę-matkę, która nie została odnaleziona do dziś. Po Polsce krążyły jedynie słabej jakości kopie. Jedna z nich została opublikowana w 1992 roku bez zgody muzyków przez Akademickie Radio Pomorze. Album ukazał się oficjalnie na płycie kompaktowej dopiero w 2002 roku nakładem Furia Musica pod zmienionym tytułem "Bydgoszcz 1986".
Koncert z Jarocina'86 został utrwalony przez ekipę filmową brytyjskiej telewizji BBC kręcącą wówczas dokument "My blood, your blood". Ze względu na złe oświetlenie sceny nie trafił on ostatecznie do filmu.

Rok później zespół zawiesił działalność by po kilku miesiącach ją wznowić w składzie Kaźmierczak-Woźniak-Buhl. Wkrótce dołączył Urbański, od 1988 r. grający na zmianę z Markiem Maciejewskim,który pełnoprawnym członkiem został grupy w 1990r. cz yli po odejściu Urbańskiego. Jacek Buhl zastąpiony został w 1989 roku przez znanego z Abaddonu Tomasza "Perełkę" Dorna (dr). W tym składzie nagrana została płyta zatytułowana po prostu "Variete" (1993) niosąca za sobą częściową zmianę stylistyki.

Zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony Variete.


*****

niepublikowane nagrania studyjne prawdopodobnie 1988 rok
 download

koncert Wrocław - Piwnica Świdnicka 1988
download

Jarocin 04.08.90
download

BRAK Dzieci końca wieku

BRAK powstał w grudniu 1980 roku z inicjatywy Ziemowita Kosmowskiego (ur. w 1960 r.), wcześniej udzielający się (jako gitarzysta i autor tekstów) wraz z Bogusławem Michalonkiem w zespole Phantom, który opuścił po "Rockowisku'80". Początkowo Brak istniał jako trio, w skład którego, prócz Z. Kosmowskiego wchodzili: Krzysztof Papużyński - gitara i Leonard "Kuba" Jakubowski - perkusja.
Grupa znalazła schronienie w Dzielnicowym Domu Kultury w Łodzi. Po raz pierwszy zespół zaprezentował się szerokiemu audytorium na II Ogólnopolskim Przeglądzie Muzyki Młodej Generacji - Jarocin'81, gdzie spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności. W folderze festiwalu o zespole pisano: "Uprawiają muzykę nowofalową, wzorując się na takich grupach jak The Stranglers, nie rezygnując z dorobku lat sześćdziesiątych (The Doors) ".

Wkrótce potem, w dowód wyróżnienia BRAK pojawił sie na Międzynarodowych Konfrontacjach Muzycznych Pop Session w Operze Leśnej w Sopocie. Zespól parokrotnie zmieniał swój skład personalny i instrumentalny, rozszerzając go w pewnym momencie do kwintetu o klawiszowca i saksofonistę. W 1982 roku w czteroosobowym składzie:

Ziemowit Kosmowski - śpiew, gitara, kompozycje, teksty
Kamil Bilski - saksofon altowy
Tadeusz Szymczak - gitara basowa
Włodzimierz Rode - perkusja

zespół wziął udział w sesji nagraniowej dla Polskiego Radia Opole, podczas której nagrał cztery utwory: "Teatr", "Na Bliskim Wschodzie", "Przekłute Powietrze" i "Złoto". (w 1998 roku nagrania te, uzupełnione o "Pokolenie" i "Do wzięcia" ukazały się na płycie "Porzucona generacja"). Do wspomnianych utworów zrealizowano program w Telewizji Łódź, który nigdy nie został wyemitowany na antenie z powodu ingerencji cenzury. Zespół dwukrotnie wystąpił na Rockowisku w Łodzi. Rzadko goszczący w mediach zespół w niektórych ankietach popularności za 1982 rok (m.in. "Słowa Powszechnego" i "Panoramy") znajduje się w gronie wykonawców określanych mianem "Talent-Nadzieja". Pisano: "Kilkakrotnie widziałem ich "w akcji". Podoba mi się bardzo postawa przywódcy grupy, który konsekwentnie trzyma się obranego stylu gry, nie poluje na łatwy sukces i nie przechodzi na inne, bardziej komercyjne gatunki muzyczne. Kosmowski wie, że dziś ciężko mu jest zdobyć i przekonać szerokie kręgi odbiorców do swej muzyki. Wierzy, że będzie to kiedyś możliwe - może nawet już jutro? Nie rezygnuje więc ze swych ostrych, gorzkich tekstów i prowokującej muzyki. (...) Jego "kontestacyjny" rock przejawia ciągłe niezadowolenie, negację, zwątpienie i krytykę dnia codziennego. BRAK to nadal kontrowersyjna grupa - przedstawiciel najbardziej zbuntowanego odłamu naszej młodzieży." (Rafał Szczęsny Wagnerowski, "Ale czegoś mi BRAK", Non Stop, nr 6/1983).
Kosmowski mówił: "W pewnym momencie udało mi się skompletować skład z dobrych muzyków jazzowych, którzy "kupili" moje pomysły... Myślę, że była to mocna kapela, grająca punk zakorzeniony w rhythm'n'bluesie" (Wiesław Królikowski, "Rendez Vous", Magazyn Muzyczny nr 2/1987).


Po koncercie "Muzyka w serca wstąpi nam" w Opolu w 1983 r. Brak rozpada sie. Ziemowit Kosmowski wkrótce potem zakłada grupę Rendez Vous, potem występuje solowo jako Ziemek.
Po latach Z. Kosmowski mówił o Braku: "Brak to było typowe szarpidructwo. Byłem tak młody, że nie miało to nic wspólnego z profesjonalnym myśleniem" (Marzanna Zielińska, "Ziemek comes back in concert", Magazyn Muzyczny nr 9/1991, s. 18).

*****

BRAK niepublikowane nagrania archiwalne, jakość różna
download



EXCESS Gdy nic nie wypije to czuje sie źle

Excess jedna ze sztandarowych chuligańskich kapel punk z Wrocławia pierwszej połowy lat osiemdziesiątych prowadzona przez dziecię oi'a, kibica Śląsk Wrocław i fana Cockney Rejects czyli Beno. Ostatni skład zespołu z 85 roku to „Beno” - wokal, „Czerwony” - gitara, „Para” - g. bas + drugi wokal, „Kowboj” - perkusja.

"nie chcemy więcej czołgów
nie chcemy więcej rakiet
nie chcemy polityków
grożących zbrojnym starciem

myśl o naszej przyszłości
wzbudza wstręt i nienawiść
do ludzi wciąż rządzących
chcących zbrojnej rozprawy

to nowe zbrojenia
to nowe zbrojenia
świat przemocą śmierdzi"

W 2007 pod szyldem 'Para Wino plus Beno z Excessu' chłopaki zagrali dwa koncerty.



Uwaga, w sieci krąży coś takiego jak 'excess live wrocław 81' - nie ma to absolutnie nic wspólnego z Excessem, ktoś wrzucił nagrania innego wrocławskiego zespołu. A.U.S. Z tego co zauważyłem krąży składak wrocławskich zespołów na którym koncert Excessu z Bakary z 84 roku jest opisany jako live 81.



*****

EXCESS - Live Wrocław "Bakara" 1984
download

okazjonalne nagrania z próby 95 w oryginalnym składzie z 85 i oryginalnych wersjach
download


czwartek, 29 stycznia 2009

ZWŁOKI Nie będę wisiał ukrzyżowany...

...pijak nie będzie ślinił mojej rany. Nie będę zdobił niczyich drzwi, nie będę Mesjaszem, ani mi się śni - wersy poetyckiego tekstu piosenki "Mesjasz", funkcjonującej też pod nazwą "Chrystus", powstałe w okresie solidarnościowego zrywu z lat 1980-81, kojarzył niemal każdy wrocławski punk.


"Mesjasz" wyszedł spod pióra Cezarego "Skutera" Kamienkowa, który zanim dołączył do punkowych Zwłok, z kolegami z podwórka założył kapelę Twarz Pedała. Debiutowali 6 stycznia 1980 roku w klubie na Ołtaszynie. Razem z nimi zagrały także Poerocks, Zwłoki, Sheck '80 i Kot na Smyczy. Po latach znawcy tematu przekonują, że był to jeden z pierwszych punkowych koncertów we Wrocławiu.

"Skuter" jakiś czas później dołączył do Zwłok, na basie zmienił "Leniwego", który został gitarzystą grupy. Oprócz tej dwójki przez Zwłoki przewinęli się m.in. - "Magilla" (wokal), "Kubeł" (gitara), "Sołtys" (bębny), a także późniejszy lider i gitarzysta Sedesu - Adam "Kucharz" Zalewski, który w Zwłokach grał na perkusji.

Nie jesteś mądry, nie jesteś piękny, jesteś całkiem przeciętny
Nie masz ojca na stanowisku i często dostajesz po pysku

W 1981 roku Zwłoki zyskały status zespołu numer jeden wśród wrocławskich punkowców. Zagrały m.in. na festiwalu Nowa Fala na Odrze (klub Greka, czerwiec 1981 r.), a także Muzycznym Starcie w parku Południowym. W tym czasie zrealizowały także nagrania radiowe, które zostały wyemitowane na antenie, co nie udało się później choćby Sedesowi.


O fenomenie grupy przesądziły ponadczasowe, poetyckie teksty "Skutera" - wspomniany "Mesjasz" czy "Za moimi drzwiami" oraz utrzymane w punkowej stylistyce "Nie jesteś mądry, nie jesteś piękny". Wszystkie powstały jeszcze przed wprowadzeniem stanu wojennego, ale już w okresie wybuchu pierwszej "Solidarności". Brak w nich bezpośrednich odniesień do aktualnej sytuacji politycznej. Pisane z pozycji jednostki, nasycone biblijnymi wątkami nawet po latach mają wyjątkową moc i wartość.

 
„Skuter” w wywiadzie z połowy lat 90., zamieszczonym później na www.antynazi.org, wspominał: „Mottem naszej działalności było »nie dać się zwariować «. Wówczas były bardzo jasno określone dwie strony barykady i po obu stronach były ewidentne uproszczenia myślowe i przekłamania. Jakaś paranoja. Dochodziło do tego, że gdy ja rozmawiałem z jakimś znajomym, który był sympatykiem »Solidarności « i odważyłem się coś tam skrytykować, to on mówił mi wprost: »No to zapisz się do milicji «. To była taka sytuacja, że właściwie pośrodku nic być nie mogło. Chodziło o to, żeby uratować w tym swoją tożsamość. I takie teksty jak »Mesjasz « czy »Za moimi drzwiami « są praktycznie o tym samym, tyle że inaczej. Nie byłem entuzjastą »Solidarności «, gdyż widziałem tę całą sarmację: »Zwyciężymy! Damy się pokroić, posiekać! « itd. A jak się później okazało, to nie była prawda. I w tej chwili ci sami ludzie, którzy w tamtym czasie strasznie gardłowali za »Solidarnością «, głosowali na Kwaśniewskiego”.

Jak tu z tobą żyć, przyjacielu mój
Z twoją armią, Kowalskich, Jankowskich
Którzy księżyc przemienili w chleb
Którzy tak wszystkiego boją się

Zwłoki zawiesiły działalność w 1983 roku. "Skuter" grał później w Dzienniku Telewizyjnym i Mechanicznej Pomarańczy, w połowie lat 90. nagrał stare kawałki Zwłok z punkową Prawdą. Dziś nie gra w żadnym zespole. "Kucharz", który później współtworzył punkowy Sedes, w 1999 roku zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie żyje również "Leniwy", gitarzysta Zwłok. Jedynym muzykiem dawnego składu, który wciąż gra, jest "Magilla".



Odnaleźliśmy go w jednym z miast południowej Polski. Pracuje w zakładzie pogrzebowym. Krótko obcięty, niepozorne okulary, jedynie tatuaże na ramionach mogą zdradzać subkulturową przeszłość. - Ten punk dalej jest we mnie - uśmiecha się, wskazując ręką na serce. - Mam taką kapelę AK-47, nazwa nie jest tu istotna. Śpiewam teraz trochę niżej, bardziej metalowo, ale wciąż z dużym czadem. Robimy nowe numery, oczywiście gramy niektóre kawałki Zwłok, choćby nieśmiertelnego "Chrystusa". Może kiedyś znów wystąpię we Wrocławiu. Kto wie?

Mesjasz

Nie będę wisiał ukrzyżowany,
pijak nie będzie ślinił mojej rany,
Nie będę zdobił niczyich drzwi,
nie będę mesjaszem, ani mi się śni.
Nikt mnie nie kopnie w żałosnej rozpaczy
nie będzie jęczał, żebym wybaczył,
Nie będzie drapał mojego sumienia,
nie będzie drapał tak od niechcenia.
Nie będę żądał od was miłości,
bo jeszcze mi rzucicie ją jak psu kości,
gdybym tablice dał wam mojżeszowe,
one na pewno spadłyby wam na głowę.
I nie otworzę żadnego morza,
w żadną sodomę nie wbiję noża
i nie zostawię was z workiem na głowie,
to można zrobić nie ludziom, a krowie.

Jest to fragment książki Jakuba Michalaka 'Nie będę wisiał ukrzyżowany'. Do kupienia najlepiej przez internet. Do odsłuchania Zwłoki w kilku archiwalnych nagraniach.






SEDES: Zaczęło się od wagarów

Nazwa zespołu rodziła się w bólach. Pamiętam, że padały propozycje typu Cmentarz. Śmialiśmy się, że jak ktoś będzie szedł na nasz koncert, to będzie mówił: "Idę na Cmentarz" - początki Sedesu, legendarnej punkowej kapeli z Wrocławia, wspomina bębniarz Mariusz "Kajtek" Janiak

Jakub Michalak: Co sprawiło, że zainteresowałeś się muzyką?

Mariusz „Kajtek” Janiak: Masz 14, 15 lat, w szkole nie idzie, jak trzeba, rodzice w kieracie pracy nie mają czasu i siły na wychowanie swoich latorośli. Na ulicy jest szaro i ponuro, w sklepach zionie pustką, telewizja to dwa beznadziejnie nudne programy. Wreszcie widzisz, że starszy znajomy z podwórka [„Kucharz” - red.], który ma zszarganą reputację, wszyscy się go boją, jest perkusistą jakiejś bandyckiej kapeli Zwłoki. Przychodzi ci wtedy do głowy myśl: „A może warto w tej beznadziejnej sytuacji młodego chłopaka coś zmienić”.

Sedes powstał na Krzykach, na początku lat 80. Często spotykaliście się pod wieżą ciśnień na Wiśniowej.

Dokładnie. Właśnie tam przesiadywaliśmy. Z kilkoma kumplami, późniejszymi punkowcami, mieszkałem na Wiśniowej. Kucharz kilka bram dalej na Sudeckiej. Był dla nas guru, bo już grał punk rocka, a my byliśmy dopiero na etapie wymyślania sobie ksyw [śmiech]. Nie zapomnę, jak zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego spotkaliśmy się w takiej knajpie Wiking na placu PKWN [obecny pl. Legionów - red]. Kupiliśmy sobie po ciemnym piwie - de facto tylko takie było - i zaczęło się przydzielanie pseudonimów. "Kufel" został "Kuflem", bo trzymał akurat kufel piwa. Mnie ochrzczono "Kajtkiem", bo byłem najmniejszy, a "Młody" stał się "Młodym", bo z nas wszystkich był najmłodszy. Byli z nami jeszcze dwaj kumple. "Krokodyl" zyskał pseudo z racji wyłupiastych oczu, a "Niedźwiedź", bo jako jedyny miał skórę. Obaj szybko odpadli, bo nie byli przekonani do grania. My byliśmy bardziej zdeterminowani.

Powiedz jeszcze, skąd pseudo "Kucharz".

To akurat prosta zagadka. "Kucharz", bo bębniarz Sex Pistols nazywał się Paul Cook [cook - z angielskiego kucharz - red.]. Poza tym "Kucharz", bo grał w Zwłokach na garkach?

Punk rock był Twoją pierwszą fascynacją muzyczną?

A skąd. Zaczęło się od wagarów. Spotykaliśmy się u mnie, ponieważ moja starsza siostra była mocno zaangażowana w ruch hipisowski. Zdobywała i nagrywała płyty z muzyką The Who, Jethro Tull, Pink Floyd itd. Wtedy nikt z nas jeszcze nie myślał o punk rocku. Słuchaliśmy nagrań hipisów i z czasem sami chcieliśmy grać. Postanowiliśmy więc zdobyć gitary, tzw. pudła. Miałem to szczęście, że siora pracowała w pracowni instrumentów muzycznych. To ona wykombinowała mi gitarę i struny. Odtąd zaczęły się nasze karkołomne próby ujarzmienia jednej struny, potem dwóch itd.


Początek dość standardowy...

Raczej tak. Po paru szczeniackich przepychankach skład został ustalony. Kufel miał się uczyć grać na perkusji, na chwilę dostał nawet pseudonim "Łycha", bo grając na pudłach kartonowych, łamał drewniane łyżki mojej mamy. My z "Młodym" złapaliśmy za gitary. Odtąd, kiedy to było możliwe, spotykaliśmy się w bramach, na ławkach lub u kogoś w domu. Poznaliśmy trochę bliżej "Kucharza". Jego ojciec miał garaż, w którym odbywały się próby Zwłok. Pewnego dnia zaprosili nas do środka. Usłyszeliśmy tam niesamowite, elektryczne brzmienie gitar. Takie przesterowane i czadowe, bo sami wtedy graliśmy na pudłach. Od razu chcieliśmy zostać punkowcami.

Jak to się stało, że "Kucharz" zaproponował Wam założenie nowej kapeli?

W Zwłokach zaczął się rozłam, byliśmy świadkami, jak kiedyś "Kucharz" pokłócił się z resztą zespołu podczas próby na Dubois. Jakiś czas później zaproponował nam wspólne granie. Tak pozyskaliśmy człowieka, który przejął kontrolę nad naszą muzyczną edukacją. Bo w Zwłokach to właśnie on i "Skuter" mieli największy wpływ na poczynania kapeli.

"Kucharz" najwyraźniej chciał mieć swój zespół, więc odszedł. Dla mnie to był szok, bo miałem go zastąpić na bębnach. W ciągu paru miesięcy stworzyliśmy swój pierwszy program. Odkupiliśmy nawet od Zwłok, za dwa wina, tzw. patyki, piosenkę "Dyskoteki", żeby poprawić stan posiadania naszego skąpego repertuaru.

Wkrótce zaczęły się regularne spotkania u "Kucharza". Któregoś pięknego dnia znudzony naszą muzyczną inercją zasugerował mi, żebym wziął od "Kufla" pałki i usiadł za bębnami, a on będzie grał na gitarze. "Kufel" miał najdłuższe palce, więc dostał w ręce gitarę basową, "Młody" miał śpiewać. I niech ktoś mi powie, że punk rock nie był jedną wielką improwizacją...

A kto tak naprawdę wymyślił nazwę Sedes?

Nazwa zespołu rodziła się w bólach. Jakoś nic konkretnego nie przychodziło nam do głowy, tym bardziej że nazwa Zwłoki była dla nas Rubikonem nie do przekroczenia w sensie ciężaru znaczeniowego. Na tamte czasy była po prostu odjazdowa.

Pamiętam, że padały propozycje typu Cmentarz. Śmialiśmy się, że jak ktoś będzie szedł na nasz koncert, to będzie mówił: "Idę na Cmentarz". Lecz pewnego jesiennego wieczoru "Kufel" z "Kucharzem" wykombinowali kasę na wino i po szybkim opróżnieniu paru flaszek szli ulicą Sztabową. Na chodniku leżał zdezelowany sedes. Zaczęli go kopać i dokopali deskę sedesową do ulicy Drukarskiej. Byli pewni, że to będzie dobra nazwa.



Pamiętasz pierwszy koncert Sedesu?

To było na Psim Polu. Nie przypomnę sobie, w którym dokładnie miejscu. Wiem, że odbyło się to w plenerze, na górce otoczonej dziesięciopiętrowymi blokami, dokładnie w sobotę 10 maja 1981 roku. Był to nie lada wyczyn, biorąc pod uwagę, że dzień wcześniej hucznie obchodzono 36. rocznicę zwycięstwa wielkiej Armii Czerwonej i jej sojuszników nad faszystowskimi Niemcami. Zagrały Zwłoki, Sedes i parę innych kapel, których nazwy wyleciały mi już z głowy. Byliśmy bardzo podekscytowani występem przed publicznością, składającą się z parędziesięciu punkowców i setek wkurzonych mieszkańców osiedla. Drugi koncert odbył się miesiąc później. To był Muzyczny Start w parku Południowym. Zostałem uznany za najlepszego bębniarza. Zostawiłem w pokonanym polu jakiegoś jazzmana, którego nazwiska też już nie pamiętam.

Punkowy bębniarz na dorobku lepszy od jazzmana, jakim cudem?

Próby miały się zacząć w południe, ale jakoś nikt nie wiedział, gdzie jest sprzęt muzyczny i kiedy dojedzie. Stała tylko perkusja. Taka duża, piękna Tama. Organizatorzy wpadli na pomysł, żeby przeprowadzić konkurs na najlepszego bębniarza. Było nas trzech. Miałem pietra jak cholera. Umiałem tylko jeden rytm i jedno przejście, które albo mi wychodziło, albo nie. To był coś jak rosyjska ruletka. Migałem się, jak mogłem, ale kiedy moi poprzednicy, w tym jakiś jazzman, skończyli swoje oszałamiające solówki, punkowa gawiedź wcisnęła mnie na scenę. Patrzyłem błagalnie na "Kucharza". Ten mi szepnął na ucho: "Graj tu-ci, tu-ci i przejście". Wierzył we mnie, myślałem. Zagrałem, pocąc się niemiłosiernie całe pół minuty. Punkowcy odstawili pod sceną pogo. Później organizatorzy rozdali ludziom kartki, głosowanie miało wyłonić najlepszego bębniarza. Było dość wcześnie, a że wszyscy punkowcy nie chodzili wtedy do szkoły, większością głosów zostałem szczęśliwym zwycięzcą, ku uciesze kumpli i koleżanek. Fantomas [sympatyk kapeli - red.] to się nawet wykąpał z tej okazji w stawie, mocząc swoją szpanerską skórę.

Jest to fragment książki Jakuba Michalaka 'Nie będę wisiał ukrzyżowany'. Do kupienia najlepiej przez internet.



* * * * *

SEDES - Live WDK Wrocław 84
mediafire

SEDES - Jarocin 84
mediafire

SEDES - Live "Bakara" Wrocław 84
mediafire

SEDES - Park Południowy 83
mediafire