czwartek, 16 grudnia 2010

DEZERTER Wojtek walczy o pokój aż sie leje krew

Kolejny zdobyczny koncert Dezertera, tym razem z Katowic z 1988 roku. Kto zna płytę "Jak powstrzymałem trzecią wojnę..." teraz już wie skąd się wzięło intro do numeru Poroniona generacja. Wrzuta Żarówa - dzięki.


Ostatnio również ukazała sie książka Krzysztofa Grabowskiego "Poroniona generacja?".
"Niezwykła historia – niezwykłego zespołu, wpleciona i ukazana na tle historii Polski w latach 1981 – 2010, opowiadająca o początkach ruchu punk w Polsce, o buncie przeciwko systemowi, najpierw komunistycznemu a później kapitalistycznemu, o trudach tworzenia w stanie wojennym, o problemach z policją i cenzurą, o zakazie występów publicznych, o nonkonformiźmie i sprzeciwie wobec wszelkich dyskryminacji, o anarchii jako stanie umysłu. Barwna opowieść o ludziach, którzy tworzyli poza normalnym, komercyjnym obiegiem, o początkach i rozwoju polskiej sceny niezależnej. A wszystko to opisane przez Krzysztofa Grabowskiego – współzałożyciela i perkusistę Dezertera oraz autora tekstów zespołu, który sam pisze: „Nie jest to książka sensacyjna. Nie jest to dramat obyczajowy. Nie jest to książka historyczna, mimo, że staram się choć troszkę przybliżyć najnowszą historię Polski, tak jak ją widzę z mojej perspektywy. Ta książka nie jest również biografią zespołu, ani tym bardziej moją. Owszem, staram się nie lać wody, ale nie mam zadatków na prawdziwego biografa. Nie jest to też plotkarski pamiętnik, w którym można trafić na opisy seksualnych wyczynów rodzimych rockandrollowców. To nie moja działka. Niech zajmą się tym pismacy z brukowców...” Książka Krzysztofa Grabowskiego pt. „Dezerter – Poroniona Generacja?” jest bogato ilustrowana fotografiami i archiwalnymi materiałami zespołu. Całość grafiki wymyślona i wykonana przez autora nawiązuje do estetyki fanzinowej." Kto już ma?



*****

Dezerter - Koncert Katowice 1988
rapidshare





niedziela, 12 grudnia 2010

ŚMIERĆ KLINICZNA Zakazane słowa, zakazane pieśni

Dosyć krótki - jedynie trzy numery - ale cały koncert jaki dała grupa w trakcie Jarocina 86. Był to praktycznie tylko dodatek do występu RAPu, który muzycy Śmierci tworzyli. Materiał podrzucił Peter S za co dzięki w imieniu wszystkich zainteresowanych kolejnym dokumentem epoki. Wersje z konsolety.

*****

Śmierć Kliniczna - Jarocin 86
rapidshare

wersja kasetowa od Amigofrugo
?





ZENON REAGAN Bo prawda jest inna, rzeczywistość jest inna

Zenon Reagan był kapelą punkową ze Szczecina. Wokalistą był Jarosław Błahy - poeta, prozaik, eseista, instruktor teatralny. Po zespole zostały dwa numery na składankowej kasecie "Garaż". Zenon jakiś czas potem przekształcił się w grupę Popłoch Wśród Dziewcząt. Nagrania z archiwum Andrzeja - dzięki.



*****

Zenon Reagan - Koncert Szczecin 86
muza





sobota, 11 grudnia 2010

TILT Mówię ci, że jedyne wyjście obudzić się

W 1986 zespół TILT zagrał ponownie po paromiesięcznej przerwie koncert w Jarocinie. Przerwa była spowodowana poważnym zapaleniem strun głosowych Tomka Lipińskiego. Zespół już wtedy zmienił oblicze na bardziej rockowo-popowe i skierowane ku szerszej publiczności niż tylko punk. Grupa wystąpiła w składzie: Tomasz Lipiński -git, voc, Frantz Dreadhunter - git basowa, Tomasz Pierzchalski - saxofon, Artur Hajdasz - perkusja, Marian Napialski - gitara i gościnnie Wojtek Konikiewicz- instrument klawiszowy. Koncert był filmowany przez brytyjską ekipę BBC, a utwór Mówię ci, że.. w wersji z playbacku trafił do filmu "Moja krew, twoja krew".


Koncert nagrywał Stach a zgrał Peter S, dzięki chłopcy za kooperację.

*****

TILT - Koncert Jarocin '86
rapidshare
megaupload





czwartek, 2 grudnia 2010

MAMUSIU RATUJ Jadą ludzie do fabryki produkować zapalniki

Mamusiu Ratuj to zespół łączący punk rock ze sporą dawką folkloru. Kapela zaistniała w 1989 roku niedaleko Dębicy w składzie: Maniek -voc, Krzoku -voc, Peter -git, Mietek -bas, Feja -dr. zastąpiony szybko przez Mata. Nagrali w tym składzie dwie demówki (wcześniej było jeszcze jedno demo) i zagrali 6 koncertów. Po roku ekipa rozjechała się do wojska a po wszystkim znowu zeszła (w innym składzie) nigdy już nie odzyskując dawnej chwały.

Nowe MAMUSIU RATUJ w składzie Krzoku/Boju/Grzesiek/Pieter/Groszek (a za chwilę znowu Mat) grało w ograniczonym wymiarze dawne piosenki, robiąc przy tym zupełnie nowe rzeczy. Ogólna tendencja zaczęła iść w stronę klimatów grunge. Około 1994 roku kapela zmieniła nazwę na Uralla Zim oraz muzykę na bardziej łagodniejszą. Demo z roku 94 (mediafire) od Pyrdasia - thanks.

Zgranie taśmy - Krystian, na kawałki podzielił Panek, dzięki.

*****

MAMUSIU RATUJ - Ballada o... (1990)
mediafire



piątek, 26 listopada 2010

DEKRET W powietrzu jest śmierć

Halina Heroina
...może trzeba było razem z tobą odkręcić ten gaz, czegoś mi brakło, może wiary, może odwagi może sensu i śmierci się balem bardzo się balem --- ciebie nie ma, jeszcze jedna gwiazda, która zgasła zanim rozbłysła, na torfowisku znowu pokazały się błędne ognie, ludzie mówią: to błąka się jej potępiona dusza...
...chyba była kiedyś małą dziewczynką, może gdzieś jest jej zdjęcie z pierwszej komunii a może nawet kiedyś bawiła się lalką --- nie wiem, nikt tego nie pamięta, dla mnie i dla innych była zawsze ćpunem, wołali na nią Halina-Heroina...

...Heroina --- kobieta dzielna, ofiarna, bohaterka; główna bohaterka sztuki, dramatu; aktorka grająca główne role; dwuacetylomorfina; związek organiczny, narkotyk działający znacznie silniej niż morfina, stosowany jako środek przeciwbólowy (słownik wyrazów obcych)...
...jej już nie ma a powinna, posadziłem przecież kwiaty na urodzinowo-zaręczynowy bukiet, jeszcze trochę a zakwitną, szkoda żeby się zmarnowały, chyba złożę je na grobie bo prawda jest i grób --- samobójców nie chowamy już synu pod murem, nie wiedziałem proszę księdza --- usypany kopczyk ziemi gdzie ktoś przez przypadek albo z przyzwyczajenia wbił krzyż z polakierowanego drewna, myślałem, że to sosna ale to był jesion, z błędu wyprowadził mnie Leśnik, którego kiedyś postrzelił w nogę kłusownik, rwała go na zmianę pogody, najczęściej na deszcz, człowiek-barometr, gdy ból był nie do wytrzymania uciekał w alkohol ale znieczulało słabo, więc zaczął się szprycować a potem potem już nic nie czuł nawet gdy go... przestań dramat kurwa piszesz...

...wołali na nią Halina-Heroina, jednak w myślach nazywałem ją Soma, tylko na swój własny użytek wewnętrzny używałem nazwy narkomańskiego marzenia idee fixe --- och naprawdę znakomite --- beznałogowego narkotyku tej wspanialej błękitnej fali, która miała nas wszystkich wznosić gdzieś daleko i wysoko bez względu na to czy to pustynia czy morze, ach to było wspaniale, zamykasz oczy--- Soma, otwierasz --- Heroina, zaczynasz wymiotować widząc jej wystające żebra i jakieś zwiotczałe flaczyska zakończone sutkami, coś co normalnie nazywa się biust...
...poznałem ją w... może to był Kraków ze swym pomnikiem na rynku... może pobliskie Słomniki... może Częstochowa... może Jarocin... może Warszawa... może morze... ...może to był Jarocin wtedy gdy kilkanaście tysięcy punków z całej Polski a nawet całego Bloku Zniewolonego przybyło tam by swym obłąkanym tańcem złożyć ofiarę Bogini Wolności, by przez chwilę być kimś innym niż w swych miasteczkach i wioskach, by odetchnąć pełną piersią, choć to co wdychali to tylko kurz i brud, stałem zafascynowany na małym nasypie i łydki mi drgały, nie wiem podniecenie czy strach, misterium punkowe trwało, nie zszedłem do nich jednak nagle poczułem się stary zmęczony i słaby --- parę dni później przyłapałem się na bezwiednym pisaniu po zaparowanej szybie głupawego napisu "punks not dead"...

...i ona tam gdzieś wśród tańczących, nie wiem tylko czy przed wzięciem w żyłę czy po: ---punk i pogo --- nowe słowa --- nie sadziłem, że tak ważne --- nowe słowa--- których w szkole nie uczono i w słowniku brak wyjaśnień (z papierów pośmiertnych)...
...może to był dworzec w Słomnikach, gdzie nocne pociągi wyrzucały ćpunów z workami, rzucających meliny i chaty na wieść o tym, że w Złotym trójkącie zaczęły się makowe żniwa, wszyscy czekali na pierwszy ranny pekaes kursujący po pobliskich wsiach, wyprawa po złote runo jak mówili ci którzy jeszcze umieli mówić i pamiętali co nieco ze szkół... ...może Warszawa gdzie traciły cnotę makowe panienki... ...Nowy Świecie, ulico przeklęta ty mnie zrodziłaś i ty mnie skurwiłaś tutaj

kupiłem ukradłem znalazłem dostałem (niepotrzebne skreślić) pierwszą działkę, zaczęła się droga ulico przeklęta, przeklęte twe bramy i pasaże twoje, przeklinam tych co odbudowali cię z ruin (z papierów pośmiertnych)...
...może to była Częstochowa, może to był Zlot, zlotem hipisów drzewiej zwany ale gdy ostatnie dzieci kwiaty uwiędły w wazonie kurewstwa, mówiło się już tylko zlot, zlot pokrywał się z jakimś świętem, nie pamiętam jakim i pokrywał się z ogólnopolską pielgrzymką, różniły nas cele a przede wszystkim ubiory ale od wszystkich śmierdziało jednakowo, zloty były spokojne, kończyło się lato i większość sezonowych odjazdowców szykowała się do powrotu do szkoły czy pracy, zaś ćpuny zawsze byli spokojni, towaru w brud było a brat bratu czy siostrze i nieraz za darmo odstąpił działę, oj dobrze było, dobrze i słonko mocno grzało grzejących...

...Soma, och przepraszam Heroina bo tak na nią wołali przecież, wcieliła się w drugiej ksywki znaczenie i odegrała swą życiową rolę, której by nawet niejaki Jonesko --- ten spod trójki na parterze --- nie napisał...
...a wszystko przez Panią Biolog (doktorat z fototropizmu) żyjącą w konkubinacie z Chemikiem (tylko niestety magisterium z estrów), która ze swych beskidzkich peregrynacji przywiozła coś o czym z wypiekami na twarzy czytaliśmy u Castenady i innych proroków odlotu --halucynogenne grzybki, tłum oniemiał i oszalał i tylko paru zdegenerowanych kompotowców nie okazało entuzjazmu ale oni nie reagowali nawet na światło...

...tłumy chodziły po Jasnej Gorze że aż ciemną się stała bo i typów rożnych naniosło co za swe grzechy odpustu chcieli i ludzi buraczanych przybyło wielu, a ksiądz Ptaszek przyprowadził swoją zbieraninę, pielgrzymką hipisów zwaną, gdy wiódł ją przez kraj strach padał na ludzi bogobojnych, jakby się przejście wojsk odbyć miało, za antychrystów ich brali a już nikt, nawet ten co za młodu do mszy służył, uwierzyć nie mógł, że i to chrześcijany i że do tego samego Pana Boga modły wznoszą, i ona szła wtedy z nimi, wielką estymą księdza Ptaszka darząc jak i inni w których on człowieka widział i za ich zbawienie się modlił i nie wiódł ich na pokuszenie ale do sanktuarium maryjnego prowadził, gdzie mieli grzesznego życia się wyrzec i nowe zacząć jakoby zwyczajem wężowym skórę zrzucić...

...i tak szła Halina-Heroina przez Polskę a w Częstochowie wszyscy już na nią czekali i Matka Boska z obrazu świętego i ćpuny z kompotem i sprzedawcy dewocjonaliów czyli medalikarze, którzy sztańca waląc z dziesięciogroszówki szkaplerzyk za sto złotych potrafili zrobić, i Pani Biolog z grzybkami czekała, i żebracy czekali, i doliniarze, i ludzie buraczani, i prorocy maści różnej, i zagraniczni turyści, i folkloru badacze, i ja czekałem jej istnienia nieświadom będąc...

...a ewidentnie nieuczciwą rywalizację o jej duszę wygrała oczywiście Pani Biolog co było łatwe do przewidzenia, i bookmacherzy przyjmować zakładów nie chcieli, gdyż pewni byli przegranej a obstawiać inaczej nikt nie chciał, i kleknęła przed Panią Biolog a ta świętokradczym zwyczajem susz grzybowy jako komunie jej podała i wody mineralnej do popicia a potem wszyscy na uroczystą mszę poszli nie chcąc księdzu Ptaszkowi przykrości sprawić...
...to chyba było podniesienie cisza jak makiem zasiał o ile to coś znaczy, i Nasza Bohaterka nagle wstała i krzyczeć zaczęła, że Matkę Boska widzi, że kocha ją i pojedzie za nią i zaczęła jakąś pieśń a capella śpiewać a mnie aż ciarki po plecach przeszły, gdyż nic tak przejmującego w życiu nie słyszałem, no może jak Kiniorski grał na saksie, ale wtedy pijany bylem a teraz trzeźwy, prowadzący msze zamilkł, ludzie cud cud zaczęli szeptać i tylko ksiądz Ptaszek owieczki swoje dobrze znając podbiegł do niej usta dłońmi przytknął i zaczął wyprowadzać, ale tłum cudu żądny rozstępować się nie chciał, podbiegłem więc i chciałem pomoc, zwłaszcza, że ludzie zaczęli się czegoś domyślać i z początkowej bliskiej euforii konsternacji do linczu prędko dojść by mogło, gdyż szept pijana z szeptem cud się przeplatał, sytuację uratował prowadzący msze rozpoczynając jakąś litanie odmawiać...

...wieść szybko się rozniosła i atmosfera gorąca się zrobiła do rękoczynów nawet dochodziło, gdyż buraczani ludzie chcieli upust dać agresji jaka w nich przez okres pielgrzymki narosła gdy kobiety i gorzały byli pozbawieni, i trzeba było się ewakuować z Częstochowy, zwłaszcza gdy śledzący wiernych esbecy wśród hipisów zaczęli węszyć i wszystkich dziwnych ludzi bacznie obserwować a więzienia wtedy ciężkie były, najbardziej ksiądz Ptaszek ucierpiał, któremu zakazano odjazdowcami się zajmować i przeniesiono gdzieś gdzie psy dupami szczekają,i kazano diabła przegnać, diabła co dobranoc tam mówił ludziom od hipisów mających włosy krótsze aczkolwiek niekoniecznie bardziej czyste, zaś by mu całkiem z głowy wybić organizacje dziecięcych krucjat polecono mu kościół budować pieniędzy ani materiałów nie dając, a tak w ogóle to czekał już na niego klasztor o zaostrzonej regule...
...tak Częstochowa poznała Halinę-Heroinę i tak ja ja poznałem (i grzybki też poznałem) i wszystko jedno już mi było i tylko z nią być chciałem by móc sekundować jej w walce bojach twardych na życie i śmierć a tak naprawdę to na śmierć...

...bylem z Tobą gdy piłaś makiware, byłem z Tobą gdy wąchałaś klej, byłem z Tobą gdy Herą się szprycowałaś, byłem z Tobą gdy paliłaś hasz, byłem z Tobą gdy łykałaś kwas, bylem z Tobą gdy przyjmowałaś krople Inoziemcowa, byłem z Tobą gdy wdychałaś budasiowe i birusiowe opary, byłem z Tobą gdy zaciągałaś się gandzią, byłem z Tobą gdy nieoczekiwanie ktoś z daleka przywiózł kokainę ...byłem Twoim alfonsem i byłem Twoim księdzem, byłem Twoim ojcem i dzieckiem Twoim byłem, Twoim panem i sługą Twoim byłem, jestem z Tobą gdzieśkolwiek jest jeśliś jest...

autor: Artur Stanek (załatwiacz kapeli DEKRET) nagroda Polityki dawno temu...
Nagrania i zdjęcia z Jarocina 90 - Piotrek "Broda" - dzięki.



*****

DEKRET - Jarocin 90
mediafire




niedziela, 21 listopada 2010

GWMŁ Studio Radia Wolny Łańcut

"Jeden z pierwszych projektów muzycznych legendy polskiego podziemia, Mariusza B. - szefa pierwszego niezależnego wydawnictwa fonograficznego w Polsce. Zanim pojawiły się tak istotnie "podmioty wykonawcze" jak Hiena czy Kapela Boruty, kolega Mariusz B. penetrował przestrzenie zdecydowanie bardziej punkowe. Kaseta GWMŁ zawiera wszystko, co ten Łańcucki zespół po sobie zostawił, czyli pUNk, pónck, poonk.... oraz pierwszy w historii polskiego undergroundu (genialny) utwór dubowy!..."

To opis z katalogu Red Culture, które tą kasetę spiratowało jak i wiele innych. Oryginalnym wydawcą był AML (Anti Musik der Landsh) w 1986 roku - powyżej okładka z tego wydania. Kilka lat temu materiał ten (z lekkimi modyfikacjami) został także wydany (przez AML) na CD-R (możliwe wznowienie?) - dzięki Mariusz za wszystkie sprostowania i informacje. Można jeszcze dodać, że ta kapela z Łańcuta nigdy nie zagrała żadnego koncertu, była projektem czysto "studyjnym", w swojej twórczości zmasakrowali też przeboje zarówno Kryzysu jak i Kombi.

*****

GWMŁ - Gwmł Studio Radia Wolny Łańcut 80-81
mediafire



sobota, 20 listopada 2010

WEE WEES Armageddon

WEE WEES - punkowa załoga z Krakowa. Zespół powstał z początkiem lat osiemdziesiątych jako TSR (Trudna Sytuacja Rodzinna) i podobno grywał blusy i przeróbki Lady Pank w mieszkaniu Maciory. Potem zespół nazwał się Shock i grał równie nieciekawą wersję hardrocka połączonego z nową falą, ale za to na instrumentach, których dziś nie powstydziłby się Blixa Bargeld.

Ostatecznie koło 1982-83 uformowała się grupa Wee Wees w składzie: Maciora – gitara, Kluska – bębny, Paweł Tesco Tasior vel "Wariat" – bas i niejaki Gonzo – voc, gościnnie na trąbce grał Pepek. Pierwszy koncert odbył się około 1982 roku na stołówce w IX LO - to tam zakradał się przez okno m.in. człowiek zwany Kiwim.





brak zdjęcia






Skład się przeobrażał. Maciora – gitara, Gonzo – wokal, no i Wariat, który teraz bębnił na bębnach. Od czasu do czasu grywał na basie niejaki "Dziadek”, czyli Pędzel.
Wstępowanie na szczyt rozpoczęło się w 1984 roku, kiedy to, Wee Wees zagrali w Rotundzie jako suport grupy Youth Brigade.






brak zdjęcia







Następnie Wee Wees stał się hardcorową kapelą, a skład tak około 1985 roku to: Maciora – gitara, Wariat – bębny, Mietek – bas. Wokalistą został góral z okolic Sącza - Rafał – człowiek, co, do którego słuchu muzycznego można mieć zastrzeżenia, ale za to z takim gardłem, że słychać go było na koncertach bez nagłośnienia. W tym składzie Wee Wees zagrali na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej, gdzie w jury siedział p. Sikorowski z grupy Pod Budą i mu się ponoć podobało (tzn. ostentacyjnie zatykał uszy).

Potem Wariat zwariował, a jego miejsce przy bębnach zajął z powrotem Kluska. Wee Wees zawiesili działalność w Polsce około 1988 roku. Muzycy zajęli się innymii projektami (Rattengift, La Court de Miracles, Okulary Johna, Kamienny Krąg, Made in Poland).

Zespół reaktywował się jakiś czas temu i chyba nawet gra sporadycznie koncerty. Cała biografia i zdjęcia z profilu kapeli na Facebooku. Do posłuchania dosyć krótki koncert, który kapela dała tuż przed występem Youth Brigade w 84 roku w Krakowie.

*****

Wee Wees - live 84
mediafire




niedziela, 14 listopada 2010

ŚMIERĆ KLINICZNA Koniec homokracji

Śmierć Kliniczna – stan zaniku widocznych oznak życia organizmu, takich jak bicie serca, akcja oddechowa czy krążenie krwi. Od stanu śmierci biologicznej różni się nieprzerwanym występowaniem aktywności mózgu, możliwej do stwierdzenia za pomocą badania elektroencefalograficznego (EEG). W niektórych sytuacjach u pacjenta znajdującego się w stanie śmierci klinicznej mogą zostać przywrócone oznaki życia. Śmierć Kliniczna to również doskonała grupa z Gliwic, która w swojej twórczości mieszała różne style muzyczne od punka, jazzu, do reggae czy ska, wszystko zaprawiając tekstami Darka Duszy. Poniżej utwory wydane na dwuczęściowej kasecie Punky reggae party. Większość może już była na blogu, tu ukazane są jako jedno wydawnictwo.

Dwa numery są ucięte bo skończyła się taśma. Nagrania udostępnił Grzesiek - dziękujemy.

*****

Śmierć Kliniczna - Punky reggae party vol1 & vol2 82-84
rapidshare
mediafire




niedziela, 7 listopada 2010

FELLOGEN Chcę żyć normalnie, chcę żyć zwyczajnie

FELLOGEN - to kolejna kapela punkowa o której niewiele wiadomo. Grupa pochodziła z Iławy. grała w latach 1983-85. Skład zespołu tworzyli: Zbyszek Szczesiak "Badżi" - vocal, Arkadiusz Narwojsz "Diabeł" - bas, Krzysztof Węgłowski "Węgosz" - gitara, Piotr Treder "Tredzik" - perkusja. Próby odbywały się w ODK Stare Miasto. Chłopaki grali punk w sposób w jaki nikt już chyba nie gra dzisiaj. Nagrania są słabej jakości.

*****

FELLOGEN - Live Iława 84
mediafire







niedziela, 31 października 2010

NATASHA Moskwo ma, niezwyciężona siła twa

NATASHA to punkowa kapela z Kalisza. Tak pisali o sobie w folderze jarocińskim w 85 roku: "Gramy coś, co określilibyśmy terminem - wschodnia fala - folklorem malowana. Nie mamy żadnego sprzętu, sali prób, żadnego patrona (poza Św. Cecylią). Natasha to: Adam Alosha Martuzalski -bębny, Wojtek Vova Nowicki -g, kompozycje, Piotr Pietka Myśliwiec -b, Józiu Soso Tomczyk -voc, g, teksty, komp."

Zespół wystąpił w trakcie Jarocina 85 w koncercie reaggowym. Wokalista Soso i Alosha byli potem współzałożycielami grupy Acapulco, która zresztą grała niektóre utwory Natashy.

Nagrania na kasecie zostały zrealizowane w latach 1985-86 w JOK-u "między festiwalami". Dzięki Peki i Piotr za dostarczenie.

*****

NATASHA - demo 85/86
mediafire

NATASHA - demo
mediafire






czwartek, 28 października 2010

O.T.D.S. Witaj majowa jutrzenko

O.T.D.S. czyli Ostatnie Tchnienie Dziadka Stefana. Kapela powstała z inicjatywy Bełkota, Tomka i Zyźka końcem 1985 roku w Jaworznie. W grudniu '86 Bełkot razem z rodziną emigruje z kraju. Jesienią '87 pojawia się Kaprys na vokalu i Klaxon za perkusją i zaczyna się okres regularnych prób. Zespół gra swój pierwszy koncert na przeglądzie lokalnych kapel i dzięki klace złożonej z kumpli zdobywa nagrodę publiki, czyli...dyplom i uścisk ręki kierownika domu kultury. Trwają próby.

Niestety nic co dobre trwać długo nie może i kapela wylatuje z sali prób. Następuje okres poszukiwań nowego lokalu. Zniechęcony Klaxon odchodzi. Udziela się później w rozmaitych,m.innymi folkowych projektach. W trójkę, bez perkusisty, zespół gra kilka koncertów (Katowice, Mysłowice, Jaworzno) posiłkując się bębniarzem z zaprzyjaźnionej, mysłowickiej Pieriestroyki. Po jednym z nich, w lipcu '88 relegowany zostaje Kaprys. Zakłada zespół Rebeliant i po kilku roszadach personalnych wiedzie im się wcale nieźle.

We wrześniu '88 przy okazji pewnego wydarzenia muzyczno-teatralno-plastycznego O.T.D.S. gra koncert w trzyosobowym składzie: Zyziek, prócz gitary zajmuje się vokalem, Tomek niezmiennie-bas,a na garach gościnnie puka Lupus, który zostaje w kapeli. W zimie '88/'89 mikrofon przejmuje Kocur (koncerty w Jaworznie, Krakowie), a z wiosną pojawia się drugi gitarzysta-Paweł (Jaworzno, Ruda Śląska). I w tym pięcioosobowym składzie kapela wskutek wewnętrznych tarć wydaje ostatnie tchnienie jesienią '89, po koncercie w Rudzie Śląskiej.

W październiku '89 dzięki Fakirowi pojawiła się możliwość rejestracji dokonań zespołu w pewnym pseudo-studiu. Nagrywali tam H.C.P., Kompania Karna i inni. Pierwszy termin nie wypala. W drugim może jechać tylko Tomek i Zyziek czego efektem jest wydana przez Enigmatic Tapes kaseta: Co ma wisieć nie utonie! Ten materiał, nagrany z konieczności we dwóch, nie oddaje tego, czym był zespół O.T.D.S. Na szybko przerabiane kawałki, automat perkusyjny z jakiegoś klawisza zamiast bębniarza, brak solówek gitarowych etc,etc. Po zakończeniu działalności Lupus trafił do Rebelianta,a reszta ferajny zakończyła przygodę z muzyką. Przynajmniej na pewien czas.

W 1994 roku, w legendarnym jaworznickim Rotten Pubie O.T.D.S. zagrało okazjonalny koncert. Starych członków kapeli: Zyźka-vokal i Tomka-tym razem gitara, wspomagali: Marcin"Misiek"Garbacz-bas i Jacek"Strażak"Tokarski-bębny. Strażak bębnił później w Bębniarzach Z Kraju Mołr, a Tomek od 2006 roku współtworzy kapelę Hacor (wcześniej Last Chance).

Story na podstawie strony zespołu na MySpace, stamtąd również fotki.

*****

O.T.D.S. - Co ma wisieć nie utonie! '89
mediafire







wtorek, 19 października 2010

SHE'S DEAD Ona nie żyje

Zespół powstał w 1988 roku we Wrocławiu z połączenia Harki Noego z częścią Plutonu Egzekucyjnego. Pierwszy skład to:
Mariusz Szmeichel – bas, voc., Hubert Dziubich – git, voc, Paweł Rawa – keyb, Mariusz Wójcik – perk. Muzyka i teksty oscylowały pomiędzy nowofalowym klimatem a melancholijnym brzmieniem z orientalnymi odniesieniami do twórczości Cure, Joy Division i innych.
Dzięki pozyskaniu do współpracy Łukasza Wojtowicza, który zajął się organizacją koncertów, She’s Dead stało się znane w środowisku wrocławskiej sceny niezależnej.
Zespół chętnie koncertował, między innymi z Latającymi Odchodami z Wrocławia. Do niezapomnianych występów zaliczyć można koncert w Klubie Związków Twórczych w Rynku lub na Wybryku czy klubach studenckich.
Po odejściu wokalisty i basisty zmieniona została nieco stylistyka grupy. W 1993 roku w studiu akademickiego Radia Wrocław nagrano 2 utwory Tajemnice Miasta i Czarne Flagi, w następującym składzie: Marek Tymiński bas, Hubert Dziubich – git, voc, Paweł Rawa – keyb, Mariusz Wójcik – perk. voc, (można odsłuchać je przy pierwszej wzmiance na blogu).
Muzycy aktywnie angażowali się również w inne projekty – Total Reagge Faza Max (TRFM), Latające Odchody, Aggafari – wydawnictwo Jah Gift, WaW.
Następnym etapem były kolejne zmiany kadrowe basistą został Dariusz Nocoń a gardła użyczał Paweł Mikosza. Nieobecność klawiszy rekompensowana była przez gitarzystę Alka Wojtasia. W tym składzie powstało wiele ciekawych kompozycji, które właśnie dzisiaj do posłuchania.
Obecnie działalność jest zawieszona z nadzieją na wielki powrót…

Dzięki Hubert za nagrania i historię kapeli, miejmy nadzieję, że znajdą się jakieś fotki i starsze nagrania.

*****

SHE'S DEAD - nagrania
rapidshare
mediafire






poniedziałek, 18 października 2010

KOLABORANCI Więc dlaczego teraz krzyczysz gdy prowadzi cię WSW..?

Pierwotna nazwa zespołu brzmiała: "Kolaboranci czyli czterech inwigilowanych cyników lubiących gierki Edwarda w Jeruzalem", ale z przyczyn oczywistych po pewnym czasie musiała być skrócona.
Zanim Kolaboranci zaczęli nagrywać płyty, wydali swoim sumptem kilka kaset. Dwie z nich właśnie poniżej, materiał dostarczyli Zwanzig i Peki, mastering Grzesiek - brzmi super. Dzięki wszystkim.



*****

Kolaboranci - I my kiedyś będziemy grać przeboje 87-88 (MC 1989)
mediafire

Kolaboranci - Potęga blusa (MC 1990)





poniedziałek, 11 października 2010

MOSKWA Samobójstwa ciągle wkoło by narodzić się na nowo

MOSKWA - najszybciej grająca kapela między Łabą a Władywostokiem. Jej początki to wrzesień 1983 - w brudnym, robotniczym mieście - Łodzi, powstaje jeden z najbardziej oryginalnych i charyzmatycznych zespołów polskiej sceny punk rockowej. Pierwszy skład przedstawia się następująco: Paweł 'Guma' Gumola - vocal, gitara, autor znacznej części tekstów i kompozycji (ex - TNT, Bad Blood, Detonator), Piotr 'Rogoz' Rogoziński - bass, vocal (ex - Latające Żyrafy), Tomasz 'Pałker' Gron - drums (ex - Logos, R.A.P. - Rezerwowa Armia Pracy, Parlament).

Niedługo potem grupa bierze udział w miejscowych przeglądach: "Prawdziwe Brzmienie Łodzi" w klubie PŁ i "Kontr-Rockowisko" w "Siódemkach". Na przełomie 1983 / 1984 - w zespole czasowo vocal obsługują: najpierw Piotr 'Baks' Wawrzak, potem (od stycznia) Tomek Woźniakowski; od wiosennego koncertu w gdańskim klubie "Akwen" na stałe miejsce przy mikrofonie zajmuje Guma. Wiosną 1984 w studiu Pawła Hausa Moskwa nagrywa demo, które następnie zostaje wysłane do organizatorów "FMR Jarocin'84.

Sierpień 1984 to najważniejsze wydarzenie w historii Moskwy - występ w konkursie "FMR Jarocin'84"; jest tak ostro, że dla wyhamowania koncert w amfiteatrze zostaje przerwany po szóstym numerze przez dyrektora artystycznego festiwalu - Waltera Chełstowskiego; po uspokojeniu "kolegów z załogi punkowej..." zespół kontynuuje grę; w efekcie Moskwa zostaje jednym z laureatów festiwalu i wchodzi do "złotej ósemki"; rozpoczyna się popularność grupy.

Na przełomie września i października kapela dokonuje nagrań czterech utworów ("Co dzień", "Samobójstwa", "Stań i walcz", "Decyduj sam") w Rozgłośni Polskiego Radia w Łodzi - jest to nagroda za odniesiony sukces na jarocińskim przeglądzie konkursowym. W grudniu Moskwa bierze udział w łódzkim festiwalu "Rockowisko'84" w charakterze gwiazdy wieczoru; grupa w poprzedniej edycji nie zakwalifikowała się do finału przeglądu.

W latach 1985 / 1987 pojawiają się kłopoty z cenzurą - zespół czasowo występuje pod szyldem M-kwa, M. kwa lub jeszcze inaczej...; na konferencji prasowej po występie na "Rock Arenie'85" manager Mietek wyjaśnia, że zespół nie zamierza zmieniać nazwy; jest to zatem raczej nazwa na plakaty zwiastujące większe imprezy, no i dla gazetowych pismaków mających stracha przed instytucją z Mysiej.

Rok 1985 to liczne koncerty m.in. na festiwalach: "Rock Arena'85" w Poznaniu (maj), "Rock FAMA'85" w Świnoujściu (lipiec), "FMR Jarocin'85" (sierpień - gwiazda festiwalu) oraz w warszawskim namiocie cyrkowym Intersalto na "III Grand Festiwal Róbrege" (wrzesień). W sierpniu 1985 - podczas trwania "FMR Jarocin'85" Piotr Łazarkiewicz kręci film dokumentalno-socjologiczny, pt. "Fala" ("Studio Irzykowskiego"), w filmie wykorzystuje, obok krótkiej wypowiedzi Gumy, następujące utwory Moskwy: "Stań i walcz", "Czarna data", "Pokolenie małp"; ...dokument rozpoczyna słynną, filmową "karierę" zespołu, a w szczególności jej lidera... ; obraz trafia do kin jesienią roku następnego.

Wiosną 1986 z załogi odchodzą Rogoz i Pałker, ich miejsca zajmują: Dariusz 'Balon' Adryańczyk - bass, vocal (później - Black Currant, Free Way) oraz Jarek 'Wózek' Woźniak - drums. Sierpień 1986 to udział Moskwy na festiwalu "FMR Jarocin'86" co powoduje zainteresowanie brytyjskiej stacji telewizyjnej BBC zespołem; w zrealizowanym filmie pt. "My Blood, Your Blood" (reż. Andrzej Kostenko) twórcy obrazu wykorzystują barwną opowieść lidera formacji o historii swojego życia oraz problemach tkwiących w peerelowskiej rzeczywistości; na deser Anglicy serwują utwór "Nigdy!" - pochodzący z tego festiwalu; film emituje dziewięć stacji z takich m.in. krajów jak: USA, UK, Szwecja, do polskiej telewizji trafia latem roku następnego, podobno mocno ocenzurowany.

We wrześniu 1986 za "najbardziej odjazdowego muzyka występującego w tym roku na jarocińskiej scenie" Guma otrzymuje nagrodę w postaci podróbki gitary ufundowanej przez sekcję muzyków Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego (!), na "IV Grand Festiwalu Róbrege" w Warszawie. Jesienią z okazji 69. rocznicy wielkiej rewolucji październikowej w studiu u Pawła Hausa, powstaje kaseta demo pt. "Nigdy!" (MC "Prawda") - rozchodzi się bardzo szybko, niezależnymi kanałami, w nieokreślonych nakładach i z kilkoma różnymi okładkami.

Z końcem 1986 roku z zespołu odchodzi Balon, a potem Wózek; pojawia się nowy, 'warszawski' skład zespołu - poza Gumą w Moskwie grają: Darek 'Maleo' Malejonek - bass (ex - Kultura, Izrael znany później z następujących kapel: Tilt, Armia, Houk, 2Tm2,3, Arka Noego), oraz najsłynniejszy wędrowny bębniarz po najważniejszych krajowych formacjach punkowych - Tomasz 'Gogo Szultz' Kożuchowski (ex - The Komplex, Dexapolcort-A, TZN Xenna, gościnnie - Brygada Kryzys, Tilt, Armia i znowu Tilt).

Wiosną 1987 roku w radiu "chodzi" nowy numer Moskwy pt. "Wiem" - jest to zwiastun zmiany oblicza kapeli; Guma & spółka porzuca ostre - G.B.H./Dischargowskie brzmienia na rzecz melodyjnego rock'n'rolla, nie stroniąc przy tym od reggae, bluesa a chwilami nawet motywów country; w tym czasie zmianie ulega również podejście lidera Moskwy do punk rockowej ideologii (hasła typu "no future", etc. stają się od tej pory nie do wzięcia).

W lecie 1987 roku kolejna przygoda z filmem - fragment plenerowo-kameralnego koncertu z utworem "Za kratami" wykorzystuje się w przygodowo-obyczajowym obrazie pt. "Opowieść Harleya" (reż. Wiesław Helak); premiera w kinach ma miejsce w kwietniu 1988. Moskwa również bierze udział w koncercie w Zakładzie Karnym nr I w Strzelcach Opolskich, przed więzienną publicznością (wyroki 20-25 lat); koncert oraz aktorskie umiejętności chłopaków zostają wykorzystane w obrazie pt. "Więcej bluesa" (reż. Piotr Łazarkiewicz); jest to najciekawsza przygoda Gumy wraz z zespołem z filmem...
W latach 1987 / 1988 kolejne zmiany w Moskwie, zespół gra na festiwalach w Jarocinie i Róbrege.

Jesień 1988 to nie zapowiadany koncert-niespodzianka zespołu w D.K."Lutnia" w Łodzi (zespół nie znalazł się na afiszu zwiastującym imprezę) - Guma wzorem kapel kontrkultury "dzieci-kwiatów" rozwala swojego, odmawiającego posłuszeństwa, "kosmosa" w drzazgi o scenę...szał, publika rzuca się po strzępy...


Miedzy jesienią 1988 a wczesną wiosną 1989 - nowy skład zespołu i powrót Piotra 'Rogoza' Rogozińskiego do Moskwy, ponadto za perkusję zasiada Krzysztof Laskus (również - Okupacja'81), a na harmonijce ustnej grywa czasami - Włodek Smółka.

W marcu 1989 po dwóch latach od nagrania ukazuje się pierwszy winyl zespołu pt. "Moskwa" (LP "Pronit"); płytę nagrano w 'warszawskim' składzie - na basie grał Maleo, a na perkusji poza Gogo Szultz'em udzielał się Piotr 'Stopa' Żyżelewicz (ex - Izrael, Kultura, znany też z Armii, Voo Voo gościnnych występów z T.Love czy 2Tm2,3); ze starych numerów na płycie można usłyszeć: "Nigdy!" i "Powietrza", krążek sprzedaje się "na pniu" w nakładzie 20.000 egzemplarzy i zbiera odmienne recenzje - u krytyków bardzo dobre , natomiast wśród wiernej publiczności bardzo mieszane...Kolejne zmiany składu...i w sierpniu 1989 kolejny występ Moskwy na "FMR Jarocin'89" który okazuje się dla grupy "zimnym prysznicem" - jarocińska publiczność dając wyraz swojej dezaprobacie nowemu obliczu zespołu i zarzucając mu "zdradę" punk rockowej ortodoksji "przeszkadza" zespołowi w występie - Moskwa zostaje wygwizdana, wykrzyczana i obrzucana różnymi mało przyjemnymi przedmiotami...

Końcem 1990 roku wychodzi drugi winyl zespołu pt. "Życie Niezwykłe" z dość przypadkowym (muzyka pop heavy r'n'rollowa) i słabym materiałem. W połowie 1991 roku zespół praktycznie przestaje istnieć; ...wkrótce, pod wpływem wewnętrznych przewartościowań Gumy, powstaje jego mistyczno-muzyczny projekt - 5000 Lat.

Wrzesień 2001 to reaktywacja zespołu Moskwa, w listopadzie mają miejsce pierwsze od wielu lat koncerty zespołu w Łodzi, Wrocławiu i Poznaniu.
Poniżej skan wywiadu (dzięki Don*Pedro) z Gumą z gazety Brum, dosyć ciekawie w świetle obecnych poczynań grupy brzmią rewelacje, że punk to już nie jest jego muzyka, nie czuje jej i nigdy nie reaktywuje Moskwy...


Dzięki dla paru osób (PP i inni) za materiały różne, autorzy zdjęć m.in. Robert Laska, Mirek Makowski, Bastis, Tomek Barasiński... Jeszcze skan zina rozprowadzanego przez Moskwę w Jarocine 86 (dzięki Bastis) - download.



*****

Moskwa (z Baksem na vocalu) - próba 83
mediafire

Moskwa - demo 84
mediafire

Moskwa - konkurs Jarocin 84
mediafire

Moskwa - koncert finałowy Jarocin 84
mediafire

Moskwa - studio Łódź 84
mediafire

Moskwa - Fama 85
mediafire

Moskwa - Koncert Lublin 85
mediafire

Moskwa - Live Remont 86
mediafire

Moskwa - studio RH '87
mediafire

Moskwa - Koncert Remont 27.02.1987
mediafire

Moskwa - Białystok 87
mediafire

Moskwa -Róbrege 87
mediafire

Moskwa - Koncert Gliwice 89
mediafire

Moskwa (bez Gumy) - Węgorzewo 1992
mediafire






środa, 6 października 2010

KANADA Głosuj, módl się, wierz, umieraj...

KANADA była zespołem punk z Mikołowa na Śląsku. Nie zagrała zbyt wielu koncertów, z ważniejszych można wymienić w Wodzisławiu na ''Salonie Odrzuconych" czy w Katowicach z Ulicą. Występowali w składzie Korek (Arek) - gitara, vocal, Kasia - siostra Korka na vocalu, Model - perkusja, Leo - bass (wcześniej w Garaż w Leeds). Na gruzach KANADY powstała założona przez Korka grupa BUTTERFLIES, która wydała kasetę we Flabby Records. Korek również wydawał zine'a HC/Punk "Penis Underground". Dzięki za pomoc wszelaką ( Peki i Don*Pedro ) w tym temacie.




*****

KANADA - Live Wodzisław Śl. 89
mediafire

KANADA - demo
mediafire




niedziela, 3 października 2010

JOANNA DEAD Więcej światła, więcej powietrza

JOANNA DEAD to ostatnia wersja DEADLOCKA, ale już po tragicznej śmierci Rudego Maćka (spadł z ‘Falowca’). Na gitarach grali: Siemak (który potem grał w SZELEŚCIE SPADAJĄCYCH PAPIERKÓW) i Cent, który zastąpił Maćka (Rudego) – również na wokalu. Na saksofonie grał Siwy, który później dołączył do SZELESTU SPADAJĄCYCH PAPIERKÓW). Jednym z ważniejszych utworów wykonywanych przez JOANNĘ DEAD był buntowniczy (czy, jak się wtedy mówiło – wywrotowy) „Fri” ze swoistym mottem Brechta – „Jeśli jutro miałoby być takie jak dziś, jesteśmy zgubieni.” Cent śpiewał tam wtedy: „Wybiła godzina - wielka chwila. Czas zaczynać, coś zaczynać. Och, starczy morderstw. Och, więcej światła, więcej powietrza, trochę prawdy i trochę ciepła.”
To fragment artykułu Roamana Sebastyańskiego o Gdańskiej Scenie Alternatywnej, całość tutaj. Dzięki za nagrania.

*****
JOANNA DEAD - Live Gdańsk 1985
mediafire






sobota, 2 października 2010

DEADLOCK Jestem sam w martwym świecie

Na początku 1983 roku Deadlock na zaproszenie Śmierci Klinicznej gra koncert w Gliwicach. Grupa zagrała w składzie Plexi-voc, Tadeusz-git, Sęku-bass i Krzysiu-perkusja. Razem z Deadlockiem przyjechała też spora ekipa z Gdańska która wspomagała zespół. Plexi zaprzecza informacji jakoby grali wspólnie ze Śmiercią Kliniczną razem jakieś utwory. Dodatkowe głosy w numerze System to Tadeusz i gdański załogant Plaster. Deadlock rozpoczynał i kończył wtedy koncerty utworem Reggae 1984.
Okładka taka sobie więc dodaję jeszcze tą fajniejszą do kasety z płytą Ambition. Skany Don*Pedro - dzięki.


*****

DEADLOCK - Live Gliwice, Gwarek 11.02.1983
mediafire




czwartek, 30 września 2010

ABSURD Bez nadziei mija dzień za dniem

ABSURD to kontynuacja Śmierci Klinicznej, jego twórcą był Darek Dusza, on też nadawał charakter i kierował poczynaniami grupy. Zagrali między innymi w Jarocinie 86, na Przeglądzie Muzyki Nowej i Odjazdowej "Akant 86", na Famie w Świnoujściu...

Pozostawili po sobie tylko jeden singiel i trochę nagrań koncertowych m.in. dwa na składankowej kasecie "Garaż". Mimo to byli ciekawą kapelą grającą punka na swój dziwny i oryginalny sposób. Występowali w składzie: Lumpaj - śpiew, Marlena - bębny, Adam - bas i Chudy - gitara.

Absurd - fot. M.Makowski


*****

ABSURD - Archiwum
mediafire