sobota, 14 lutego 2009

ZERO: Chcę w lodówce spać, chcę z niej zawsze brać

ZERO to pierwszy słupski zespół punk rockowy, powstały pod koniec 1980 roku. Przez 3 lata działalności zagrali sporo koncertów między innymi z grupami WC, Karcer czy PKS, w której to kapeli pierwsze kroki jako perkusista stawiał Benek wokalista Zero. Po rozpadzie pod koniec 1983 roku perkusista Wojtek Soboń zasilił Karcer, z którym to wraz z Koniem - basistą, grali w latach 1984-88. W tamtym czasie Wojtek i Koń dwukrotnie wraz z Karcerem grali z dużym powodzeniem na jarocińskiej scenie.


Kapela reaktywowała się latem 2007 roku. W obecnym składzie Zero gra trzech muzyków z pierwszego składu - Benek, Marycha i Wojtek. Starego basistę Sławka Kapiszkę który od wielu lat mieszka za granicą zastąpił Darek "Koń" Elwert, do zespołu dołączył także drugi gitarzysta Romek Kiziniewicz, wcześniej grywający w słupskich kapelach hardcore.
Nie Jesteś Jednym Z Nas #13 Grudzień 2009 - dzięki Jacol za przepisanie.
Przed Wami mini wywiad z ludźmi którzy współtworzą punka niemalże samego początku istnienia tego zjawiska w naszym kraju. Zero nigdy nie doczekali się statusu gwiazdy ani legendy, mimo to a może właśnie dlatego grają muzykę którą kochają i robią to z szczerością która cechuje ludzi którzy poświęcają wszystkie siły pasji, muzyce punkowej. Nie ma co się więcej rozpisywać,zapraszam do lektury. Pytania zadawał Koval, odpowiadał w imieniu zespołu:Koniu

Koval - Przedstaw kapele, kim jesteście, gdzie wcześniej graliście
Koniu - Jesteśmy piątką starych nudziarzy którzy bawią się na stare lata w granie punk rocka, czyli czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci i tak też jest z nami. Niekwestionowanym założycielem i mózgiem jest Benek, który zanim stworzył Zero swoją przygodę z punk rockiem rozpoczął z gdańską kapelą PKS. Na szczęście powrócił do Słupska i tutaj założył Zero. Po rozpadzie Zero założył już bez perkusisty Wojtka nowofalową kapelę Engrama. Gitarzysta który od początku był w tej kapeli to Marycha marynarz słodkich wódek i likierów który szlajał się po morzach i oceanach do 2007 roku kiedy to powiedział dość i dzięki temu można było reaktywować kapelę. Kolejnym oryginalnym grajkiem jest perkusista Wojtek który po rozpadzie Zero zasilił lokalny Salt III który z czasem przeobraził się w Karcer w którym to Wojtek szalał za perkusją od 84 do końca 87 roku. No i tu już pojawiają się młodsi koledzy czyli ja i Romano. Ja wraz z Czarnym założyliśmy Salt III do którego po czasie doszedł Wojtek i Ferment po którego dojściu przed wysłaniem nagrań do Jarocina stwierdziliśmy że nazwa Salt III może utrudnić nam występ w Jarocinie i w związku z tym zmieniliśmy nazwę na Karcer nazwę wcześniejszej kapeli Fermenta. Po moim odejściu z Karcera w 88 roku, zresztą jako ostatni ze starego składu przez krótki czas pogrywałem w słupskiej kapeli hard core Dirt,następnie w połowie lat dziewięćdziesiątych wraz z Wojtkiem, Romkiem i Grabarzem tym od Parafrazy pogrywać, niestety pogoń za pracą wygnała Grabarza do Warszawy i kapela się rozpadła. Romano to stary hipis który pogrywał też w Dircie ale już po moim odejściu wraz z Ołówkiem basistą Baranków, potem przewijał się przez wiele słupskich kapel ale bez większego entuzjazmu, aby w 2007 roku zasilić Zero w którym gra do dnia dzisiejszego. No i to by było na tyle.

Koval - Po co reaktywowaliście Zero ? Nie lepiej było stworzyć kapelę od podstaw ?

Koniu - Odpowiem pytaniem na pytani: a po co tworzyć coś nowego skoro formuła starego jeszcze się nie wyczerpała ? To tak jak z punk rockiem w ogóle, po co grać skoro muzyką buntu jest hip hop. A teraz całkiem poważnie od wielu lat chodziło to za mną żeby ocalić od zapomnienia ten zespół który wywarł na mnie kiedy byłem jeszcze szczawikiem ogromne wrażenie. Pomysł reaktywacji Zera chodził za mną już od początku lat dziewięćdziesiątych, niestety Marycha pływał po morzach i oceanach a Benek był strasznie sceptyczny do tego pomysłu. Dopiero w 2007 roku jak Marycha postanowił no nowo stać się szczurem lądowym ruszyło wszystko powoli do przodu i tak się toczy do dnia dzisiejszego.
Koval - Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę że na początku lat 80tych istniała taka kapela, dużo po niej nie zostało, powiedz coś o historii zespołu

Koniu - Większość młodych ludzi w ogóle nie ma pojęcia że cokolwiek istniało na początku lat osiemdziesiątych poza kilkoma ogólnie znanymi kapelami, to dla nich taka prehistoria jak mamuty czy dinozaury.

Zaczęło się od Benka który po ukończeniu szkoły podstawowej w 79 roku tułał się po dalsze nauki do gdańskiej samochodówki i tam wraz z kolegami ze szkoły rozpoczął swoją przygodę z muzyką, niestety albo stety Benka wyjebali ze szkoły, skąd wrócił do Słupska zarażony pają grania punk rocka. No i ruszył w miasto w poszukiwaniu chętnych do grania. I tak powstało pod koniec 1980 Zero w składzie Benek, Marycha, Sławek i Wojtek, bez instrumentów ale za to z wielkim zapałem do grania. Gdy uzbierali potrzebne instrumenty to rozpoczęli swoje pierwsze próby u Wojtka w piwnicy w domku w którym mieszkał. Pierwszy koncert odbył się na sali gimnastycznej słupskiego elektryka jesienią 81 roku,grany dla przypadkowej publiki ale fama o tym że w Słupsku pojawiła się kapela punkowa rozeszła się w tempie błyskawicy wśród młodzieży punkowej. Na kolejny koncert który odbył się w sali Słupskiego Domu Kultury tłumnie zjawili się miejscowi pankowcy wraz ze mną. Co by nie mówić to szczęka mi opadła jak ich usłyszałem. Kawałki z tego koncertu mimo że przez wiele lat ich nie miałem okazji słyszeć pozostały mi w pamięci i cały czas korciło mnie żeby wskrzesić tego trupa choćby po to aby nie odeszła ta muzyka w zapomnienie. Potem były koncerty w Gdańsku z Pancernymi Rowerami i z zaprzyjaźnionym WC z Miastka no i jeszcze kilka w okolicy których dokładnie nie pamiętam a nie chce mi się tutaj wypisywać kroniki. W 1982 roku razem z WC wysłali kasetę do Jarocina ale niestety nie mieli tyle szczęścia co WC.

Koval - Wasz repertuar składa się tylko z starych kawałków czy zrobiliście już jakieś nowe

Koniu - Oczywiście że mamy nowe kawałki aczkolwiek nie zostały jeszcze wszystkie stare odkurzone i pewnie nie zostaną już wskrzeszone choćby z powodu infantylnych tekstów albo totalnie prymitywnej muzy z której nie da się nic już wykrzesać. Nadszedł taki moment że nie chce nam się odkopywać staroci, chcemy patrzeć do przodu i robić nowe kawałki. Powoli przymierzamy się do nagrania tego materiału w studio, będzie to drugie podejście bo przy pierwszym kolesiowi pierdolnął dysk z materiałem i na nieszczęście nie dało się tego odzyskać,ale co nas nie zabiło to nas wzmocni.

Koval - Dużo zmieniliście w aranżacji utworów, zmieniliście teksty żeby bardziej pasowały do dzisiejszych czasów?

Koniu - Aranże co chyba jest oczywiste zostały trochę zmienione,ale tak aby stary klimat pozostał. Dołożyliśmy drugą gitarę dla urozmaicenia i wzmocnienia kawałków. Był okres na początku lat osiemdziesiątych kiedy Zero grało też na dwie gitary, niestety nie zachowały się żadne nagrania z tego okresu a szkoda bo jak sięgam pamięcią to było to całkiem przyzwoite. Teksty nie zostały nic zmienione w kawałkach które gramy obecnie,po prostu pasują do dzisiejszych czasów jak ulał.

Koval - Do tej pory powroty na scenę punkowych dinozaurów kończyły się z reguły niesłuchalnym dramatem, wam to nie grozi ?

Koniu - Każdemu to grozi nie tylko starym kapelom ale nowym też że są niesłuchalnym dramatem. Polskie kapele grające obecnie poza kilkoma wyjątkami grają bardzo podobnie do siebie co mnie smuci, prawie nikt nie chce być oryginalny, grać inaczej niż wszyscy, większość wzoruje po prostu na innych, ale czego tu wymagać skoro sama publika najlepiej lubi te kawałki już zna i nie chce poszukiwać nic nowego,po prostu zamykamy się sami w getcie. My jako Zero mamy minimalny bagaż historyczny ponieważ nie była to kapela pokroju Dezertera czy Rejestracji tylko lokalny punk band. Na naszą obronę mogę stwierdzić że gramy inaczej niż inni (tak mi się przynajmniej zdaje) i w tym upatruję duży plus tego wszystkiego,ja po prostu nie cierpię być taki jak wszyscy i grać tak jak wszyscy. Nie wiem jaki cel przyświeca innym kapelom które się reaktywują, dla nas jest to w chwili obecnej recepta na spędzenie miło czasu, nie oczekujemy że podbijemy świat i zaczniemy zarabiać miliony, chcemy się po prostu przy tym bawić i nic więcej od naszego grania nie oczekujemy.

Koval - Określacie się jako kapela punkowa ? Czujecie związek z dzisiejszą sceną punk rockową ?

Koniu - Korzenie mamy punkowe, ale nikt z nas nie traktuje punk rocka jako ideologi ani religii tak jak mędrcy i bojownicy punkowi, za starzy na to jesteśmy i zbyt duży mamy bagaż doświadczeń życiowych. Polityczna poprawność i kodeksy nakazów i zakazów są zaprzeczeniem tego czym był punk u zarania. Punk dla wielu stał się partią polityczną tak z lewa jak i z prawa, a przecież to jest tylko sposób na wesołe życie i nic więcej. Jedni są mentalnymi urzędnikami, drudzy mesjaszami, inni kochającymi opiekunami domowego ogniska, a jeszcze inni do końca życia pozostają nastolatkami i to jest właśnie punk rock.

Koval - Nie zdziadzieć do końca życia to jest to co powinno każdemu przyświecać a reszta to już tylko opakowanie. Dobra zabawa, zero ideologi, jedynie, własne sumienie z którym trzeba przejść przez życie mając do końca podniesioną głowę no i oczywiście dobre piwo.

Koń - Zamiast politykować wolę pograć sobie z kumplami na próbach a i czasami na koncertach. W tym wieku to jest prawie jak sport ekstremalny połączony z orgazmem, a wszystko to z miłości do punk rocka jako muzyki oczywiście.

Koval- Wywiad ukaże się w gazecie czytanej w dużej mierze przez skinheads, co uważacie o tej subkulturze, która była (a czasami jest do tej pory) mocno zantagonizowana z subkulturą punk?

Koń - Wbrew pozorom subkultura skinheads jest bardzo zbliżoną do punk, a muzycznie to w zasadzie nie ma obecnie zbyt dużej różnicy. Co to za różnica czy ktoś jest łysy czy ma postawione włosy, łączy ich jedno, umiłowanie do najprymitywniejszej odmiany rock&rolla zwanej punk rockiem we wszystkich swoich odłamach. Nie rozumiem tego konfliktu, to jest kurwa chore, zamiast wspólnie się bawić na koncertach przy piwie wyszukuje się między sobą wrogów. Punk rock jest obecnie bardzo podziemnym gatunkiem muzycznym i zamiast dzielić powinien łączyć te subkultury, a może wtedy wyjdzie z podziemia na światło dzienne i rozbłyśnie jak w latach swojej świetności. Jeśli nie to pozostanie nam niedługo słuchać techno i hip-hopa.



*****

ZERO demo 82
download






1 komentarz:

  1. Zdarzyło mi się słyszeć parę razy ZERO w obecnym składzie - ekipa w świetnej formie, a przy okazji okazali się fajnymi kolesiami. Polecam Waszym uszom!
    Markus

    OdpowiedzUsuń